Losy Prezydenckiego Medalu Wolności, jakim Barack Obama pośmiertnie uhonorował Jana Karskiego, przy okazji opowiadając o "polskich obozach śmierci”, układają się w opowieść epicką.
Najpierw usiłowano podsunąć kandydaturę Lecha Wałęsy, ale ta okazała się dla Białego Domu za "trudna”, bo legendarny przywódca "Solidarności” i prezydenta RP odmówił udziału w spotkaniu z Obamą, kiedy ten odwiedzał Polskę.
Do odbioru odznaczenia wytypowany został ostatecznie Adam Rotfeld. Kiedy, oglądając TVN 24, bratanica Jana Karskiego i jego córka chrzestna dr Wiesława Kozielewska-Trzaska, dowiedziała się o tym wraz z komentarzem, iż tak się dzieje bo... Jan Karski "nie pozostawił żadnej rodziny”, myślała, że śni. Potem przyszło oburzenie i działanie. Publicznie protestowała w mediach jasno artykułując, co myśli o takich poczynaniach polskich i polonijnych "współorganizatorach” wydarzenia medalowego.
Za skandal uważała, że rodziny nie tylko nie zaproszono do Białego Domu, ale nawet nie poinformowano o zaszczytnym odznaczeniu.
- Nie zabrakło w orszaku wielu innych pragnacych pokazywać się z tej okazji - mówiła z goryczą pani doktor.
Pisała:
Szanowny Panie Premierze
Bardzo proszę, by zechciał Pan objąć swoją pieczą wszystkie państwowe działania związane z uczczeniem pamięci mego Ś.P. Stryja Jana Kozielewskiego, znanego jako Jan Karski.
Mam świadomość wagi międzynarodowej wszystkiego, co się w tej sprawie uczyni. Niestety, popełniono już szereg błędów, jak wiadomo nawet na najwyższym szczeblu. Trzeba więc zrobić wszystko, by następne działania były przemyślane i miały uporządkowany charakter. Jestem członkiem bliskiej rodziny Profesora, która - jak doniosły media - rzekomo już nie żyje.
Ja, Wiesława Kozielewska-Trzaska (bratanica), jego stryjeczna siostra Jadwiga Lenoch-Bukowska, moja kuzynka Edwarda Natkańska z Burawskich stanowczo protestujemy przeciwko temu, żeby odznaczenie pośmiertnie nadane Stryjowi przez prezydenta USA, Baracka Obamę, było przechowywane w ukryciu - szafie lub magazynie - do czasu wybudowania Muzeum Historii Polski. Uważamy, ze Medal Wolności powinien zostać jak najszybciej pokazany Polakom.
Za najwłaściwsze miejsce ekspozycji uważamy otwarty w 1999 r. pod patronatem mojego Stryja gabinet poświęcony Jego pamięci. Gabinet ten mieści się w Muzeum Historii Miasta Łodzi, czyli w rodzinnym mieście Kozielewskich. To właśnie decyzją Ś.P. Stryja do łódzkiego muzeum trafiły: medal Instytutu Yad Vashem "Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata", Order Orła Białego oraz kilkaset pamiątkowych przedmiotów i dokumentów.
Proszę Pana Premiera o rozważenie przytoczonych argumentów i podjęcie stosownej decyzji.
Z poważaniem
Wiesława Kozielewska-Trzaska
Ze zdumieniem przyjęła informację, że odznaczenie zdobi aktualnie wejście do sali konferencyjnej MSZ, a resort namyśla się co dalej z nim zrobić. Może dać do Muzeum Historii Polski, a może do Muzeum II Wojny Światowej (obu w budowie lub organizacji bez szans otwarcia przed 2015 rokiem).
Pani doktor uważa, że MSZ nie posiada tytułu prawnego, żeby w ogóle medal przetrzymywać. O odznaczeniu mogą jedynie decydować ustawowi spadkobiercy, a nie urzędnicy. O zwrot odznaczenia do Muzeum Historii Łodzi zwróciła się także prezydent tego miasta Hanna Zdanowska. Na razie też bezskutecznie.
Zadaliśmy pytanie dlaczego w całej "dyplomacji” medalowej zignorowano rodzinę bohatera.
"Ustalamy również jakie były okoliczności związane z przekazywaniem informacji o odznaczeniu rodzinie Jana Karskiego. Wszelkie sprawy z tym związane znajdowały się w gestii organizacji "Jan Karski US Centennial Campaign" – dowiadujemy się z odpowiedzi MSZ.
Na pytanie: "Czy o tym, że rodzina Bohatera żyje i może uczestniczyć w uroczystości wręczania Medalu wiedziała strona amerykańska?”, odpowiedzi nie otrzymaliśmy.
Długoletni dyplomata amerykański, świetnie znający także Polskę zapytany o realność takiego scenariusza, odpowiada, że sytuacja aby Biały Dom, dysponując wiedzą o rodzinie, pominął ją w zaproszeniu, "graniczy z nieprawdopodobieństwem”.
Wiesława Kozielewska-Trzaska nie chce ujawniać treści listu do Bronisława Komorowskiego.
- To nie są moje standardy. Uważam, że adresat powinien mieć czas na lekturę i rozważenie racji podnoszonych w liście. Cała nasza rodzina bardzo na to liczy. Pan prezydent interweniował u prezydenta Baracka Obamy, kiedy ten naruszył naszą godność stwierdzeniem o polskich obozach zagłady, do których miał docierać Jan Karski. Wierzymy, że zdoła pomóc także w godnym zakończeniu tej gry medalem. Powinien być dostępny Polakom w miejscu, jakie za życia wybrał mój Stryj i Ojciec Chrzestny – konkluduje.