Rozdzielone ponad 80 lat temu, siostry Krystyna i Halina dopiero niedawno dowiedziały się o swoim istnieniu i żydowskim pochodzeniu. Teraz, rodzina szuka informacji o przodkach i krewnych. Niewykluczone, że również z województwa lubelskiego.
Historię opisał „The Jewish Chronicle” i opublikował nagranie z pierwszego spotkania, gdy siostry wpadają sobie w ramiona. – Jeszcze do stycznia tego roku siostry nie wiedziały o swoim istnieniu – opowiada nam wnuczka pani Krystyny.
Dzięki testom DNA udało się to potwierdzić, a także to, że mają żydowskie korzenie. – Około 1941 roku jako niemowlęta zostały pozostawione pod kościołem, najprawdopodobniej w Przesmykach – dodaje wnuczka. Miejscowość leży co prawda na Mazowszu, ale blisko powiatu bialskiego. – Babcia trafiła do sierocińca w Korytnicy (na Mazowszu, niedaleko Wyszkowa – przyp. red.), a ciocia do Gdyni – dodaje nasza rozmówczyni. Później, jako trzyletnie dziewczynki zostały adoptowane. Obie jednak nie znają dokładnych dat swoich urodzeń, ani historii swoich rodziców. – Jednak bardzo by chciały poznać to wszystko – podkreśla wnuczka.
Jak podaje „The Jewish Chronicle”, testy genetyczne potwierdziły, że ich prababka była Żydówką aszkenazyjską. – To był ogromny szok. Mam takie przemyślenia, że zostałam nie tyle porzucona, ale może w ten sposób ocalono mnie przed Holokaustem – mówi Krystyna Leszczyńska w rozmowie z londyńskim tygodnikiem żydowskim, najstarszą nieprzerwanie wydawaną gazetą żydowską na świecie. – Zawsze myślałam, że jestem sama na świecie – dodaje.
Kobiety dzieli 320 kilometrów. Po raz pierwszy spotkały się kilka tygodni temu w Gdyni, gdzie mieszka jedna z nich. Druga z sióstr osiedliła się niedaleko stolicy. – Zastanawiałam się jak będzie wyglądało pierwsze spotkanie. A my po prostu wpadłyśmy sobie w ramiona – relacjonuje londyńskiemu tygodnikowi pani Krystyna.
Rodzina sióstr od razu zauważyła podobieństwa między nimi. – Miałam długie, czarne, kręcone włosy. Ludzie plotkowali, że jestem Żydówką, ale byłam jeszcze za młoda by to zrozumieć. Dopiero później zaczęłam o tym myśleć – opowiada z kolei pani Halina.
Okazuje się, że chociaż rozłączone, to miały podobne zainteresowania. Obie lubiły śpiewać, czy pisać wiersze. – Nigdy nie sądziłam, że odnajdę siostrę. Jesteśmy tak podobne – uważa jedna z pań. Michałowska przypuszcza, że ich rodzice mogli trafić do obozu zagłady w Treblince. – Co noc, przed snem myślę o rodzicach i modlę się, by ujrzeć matkę we śnie – przyznaje w rozmowie z „The Jewish Chronicle” Leszczyńska. Kobiety pragną poznać swoją historię. Liczą na kontakt ze strony osób, które mogą coś więcej wiedzieć na temat losów ich rodziców. Podają e–mail w tym celu: info.halinakrystyna@gmail.com.