Warszawa. Komenda Główna Policji zdecydowała się na opublikowanie nagrania z kamery nasobnej, którą miał przy sobie jeden z funkcjonariuszy interweniujących w mieszkaniu 29-latka z Wrocławia. Mężczyzna zmarł kilka godzin później w szpitalu. Jak wyjaśniła policja, na publikację nagrania – które jest dowodem w sprawie - zdecydowano się "z uwagi na ważny interes społeczny i policji".
– Upublicznienie filmu jest dla nas bardzo dużym przeżyciem – podkreślił Mariusz Ciarka, rzecznik Komendanta Głównego Policji. – Proszę zrozumieć, że musieliśmy go upublicznić – zaznaczył. Jak powiedział Ciarka, w zaprezentowany film nikt nie ingerował. Zasłonięte zostały jedynie twarze interweniujących policjantów i 29-latka, a także numer jego mieszkania.
Jak podkreślano, 29-latek był agresywny, znajdował się najprawdopodobniej pod silnym wpływem środków odurzających i był "uzbrojony w 20-centymetrowy nóż".
Ciarka podkreślił: – Ten film nie zamyka sprawy. Ale na tym etapie zdecydowaliśmy się upublicznić film, bo mamy dość kłamstw i naruszania dobrego imienia policji. Zdaniem rzecznika KGP, "bardzo nieodpowiedzialnie zachował się ojciec, który uniemożliwiał policjantom wejście" do mieszkania.
Na przełomie lipca i sierpnia 29-letni Łukasz miał nawrót stanu depresji. Zamknął się w mieszkaniu na wrocławskim Psim Polu. Nie wpuszczał swoich bliskich, sam też nigdzie nie wychodził. W nocy z 1 na 2 sierpnia Łukasz wysyłał do rodziny SMS-y o niepokojącej treści. Ojciec martwił się, że jego syn może popełnić samobójstwo. Wezwał policję. Sam, razem z siostrą Łukasza, też pojechał do mieszkania syna.
29-latek zmarł w szpitalu kilka godzin po interwencji policjantów.