Spokojnie było w środę rano na Tiananmen w 25. rocznicę krwawego stłumienia na tym pekińskim placu prodemokratycznych demonstracji. Władze wprowadziły nadzwyczajne środki bezpieczeństwa, by nie dopuścić do incydentów i manifestacji.
W uliczkach przylegających do placu stoją pojazdy policyjne i karetki pogotowania.
Władze poleciły zagranicznym dziennikarzom i kamerzystom, by w "tym delikatnym czasie" unikali placu Tiananmen.
W nocy z 3 na 4 czerwca 1989 roku na Tiananmen (placu Bramy Niebiańskiego Spokoju) krwawo stłumione zostały trwające od połowy kwietnia prodemokratyczne protesty. Trwający siedem godzin atak z użyciem czołgów i wozów pancernych zakończył się o świcie. Liczba ofiar dotąd pozostaje nieznana, a władze zabraniają publicznej dyskusji o tamtych wydarzeniach.
Prezydent Tajwanu Ma Jing-cu, inicjator odwilży i orędownik polityki zacieśniania więzi gospodarczych z Chinami, wezwał w środę Pekin do rozpoczęcia reform politycznych, by po 25 latach od zajść na Tiananmen nie powtórzyły się represje wobec ruchu demokratycznego.
"Wierzę, że władze Chin rychło poprawią swoje błędy w celu zagwarantowania, by taka tragedia nie powtórzyła się" - oświadczył prezydent Tajwanu w tradycyjnym wystąpieniu w rocznicę masakry na Placu Bramy Niebiańskiego Spokoju w Pekinie 4 czerwca 1989 r.
Wezwał - jak donosi AFP - do lepszego traktowania dysydentów, działań na rzecz wolności słowa, demokracji i praw człowieka oraz kontynuowania reform, jak zniesienie w ubiegłym roku systemu obozów pracy.
Kilka tysięcy osób ma wziąć udział w środę wieczorem w stolicy Tajwanu, Tajpej, w czuwaniu na znak solidarności z ofiarami na Tiananmen.
Relacje między Chinami i Tajwanem znacznie się poprawiły od czasu objęcia władzy na wyspie przez prezydenta Ma Jing-cu w maju 2008 roku. Jednak pomimo ocieplenia relacji Chiny wciąż uważają Tajwan za zbuntowaną prowincję.
Ponownie wybrany w 2012 r. prezydent Ma stawia na zbliżenie z Chinami, licząc na złagodzenie napięć po obu stronach Cieśniny Tajwańskiej, istniejących od 1949 roku. (PAP)