- Zapisy nagrań z udziałem polityków i wysokich urzędników państwowych trafiły do redakcji za pośrednictwem biznesmena - powiedziała dziennikarka tygodnika "Wprost" Agnieszka Burzyńska. Jego nazwisko zna jedynie redaktor naczelny pisma Sylwester Latkowski. Zastrzegła, że biznesmen jest jedynie dysponentem nagrań, a nie osobą, która nielegalnie nagrywała rozmowy.