Sąd Apelacyjny w Los Angeles uznał, że sąd okręgowy może zaocznie rozpatrzyć skargę Romana Polańskiego na uczciwość amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości.
Skład orzekający pod przewodnictwem sędziego Dennisa M. Perlusa nie potrzebował nawet dwóch tygodni na sformułowanie orzeczenia, które uzasadnia obszernie na blisko 70 stronach. Główna konkluzja: ucieczka nie może chronić Polańskiego przed prawem, ale fakt jego ucieczki nie upoważnia do zamykania oczu prawa na to, co wymiar sprawiedliwości wyczyniał z filmowcem 32 lata temu, popełniając szereg naruszeń i nadużyć. Ich ocena nie powinna mieć związku z obecnością Polańskiego.
Dlatego sąd apelacyjny uznaje, że sąd okręgowy posiada tytuł do zaocznego rozpatrywania skargi filmowca na uczciwość wymiaru sprawiedliwości. Odwrotnie niż to ocenił sędzia Peter Espinoza uchylając się od rozpoczęcia procesu.
– Do wszystkich uczestników tego przewlekłego dramatu, apelujemy, by postawili uczciwość wymiaru sprawiedliwości ponad zamiar ukarania jednostki za jej przewinienia, czy też za ucieczkę – można przeczytać w uzasadnieniu.
Wymienia ono szczegółowo, jakie poczynania prokuratury i sędziego Rittenbanda sąd uznaje za naruszające prawo.
Prestiżowy "Los Angeles Times” określa stanowisko instancji apelacyjnej jako precedensowe. Rzadko bowiem sąd zwraca uwagę na nadużycia wymiaru sprawiedliwości i swoje zaniepokojenie z tym związane.
Komentatorzy zauważają, że jest to także próba uwolnienia kwestii procedowania w sprawie Polańskiego od emocji, jakie od lat jej towarzyszą. Chętnie zresztą podsycane medialnie.
Takie stanowisko sądu apelacyjnego, w pełni poparte zresztą przez adwokata samej poszkodowanej Samanthy Geimer, jest podstawą do ponownego rozpatrzenia sprawy przez sąd okręgowy, po ponownym złożeniu o to wniosku przez Romana Polańskiego.
– Jesteśmy przekonani, że sąd stanowy mógłby orzec wyrok, który nie skutkowałby dalszym pozbawieniem Polańskiego wolności – czytamy w uzasadnieniu.
Sąd apelacyjny, nie umarzając sprawy w ogóle, otwiera wyraźnie możliwość jej powrotu na wokandę niższej instancji. Nie oznacza to także zaniechania procesu ekstradycyjnego, który toczy się swoim trybem, a pierwsze posiedzenie sądu szwajcarskiego ma się odbyć w połowie stycznia.