Dwaj kierowcy, którzy zginęli w pożarze hangaru w belgijskim Wingene, pochodzili spod Lublina. Pracowali w jednej z tomaszowskich firm transportu ciężarowego – napisał do nas dzisiaj internauta.
Udało nam się dotrzeć do szefostwa spółki z Tomaszowa Lubelskiego, w której mieli pracować kierowcy.
Prezes nie chciał z nami rozmawiać. Przyznał jedynie, że spotkało ich "nieszczęście”, a ofiary pożaru "przewinęły się” przez jego firmę.
Do pożaru doszło w niedzielę nad ranem w belgijskim Wingene. Jak donosi belgijska agencja prasowa Belga, polscy kierowcy spali w przerobionym na mieszkanie hangarze. W pomieszczeniach znajdowało się 11 osób, z których zaledwie jedna była zameldowana.
To pracownicy polskich firm, zajmują się remontami palet i przewozami. W pożarze zginęło dwóch ok. trzydziestoletnich kierowców. Dwóch poparzonych pracowników jest na oddziałach intensywnej terapii w stanie ciężkim, ale stabilnym, a dwóch kolejnych doznało lekkich obrażeń.