W Afganistanie ratownicy medyczni są najszybciej przy tych, którzy walczą o życie i zdrowie. Adrenalina w czasie akcji jest bardzo wysoka.
– Dla nas najlepsza sytuacja jest wtedy, gdy nie dzieje się nic – mówi starszy ratownik Piotr Dziwulski. – To jedyny zawód na świecie, w którym brak pracy i nuda sprawia, że wszyscy się cieszą. Nuda to brak ran i obrażeń – dodaje z przekonaniem.
Kiedy się coś dzieje, najważniejsza jest szybkość w działaniu, opanowanie i precyzja. Ratownicy wykonują zadania na komendę dowódcy patrolu. Podjeżdżają do rannego tak blisko, jak to możliwe i na ile pozwalają warunki bezpieczeństwa. Decyzję o wezwaniu śmigłowca podejmuje dowódca patrolu w oparciu o relację i opinię ratownika.
Wozy Ewakuacji Medycznej, które służą do zapewnienia pierwszej pomocy i transportu rannych na polu walki, to tzw. WEM-y. Są to transportery Rosomak z odpowiednim wyposażeniem i odpowiednio dobranym zespołem.
Załoga wozu składa się z czterech osób: dowódcy, kierowcy, ratownika i sanitariusza. Poza wyjazdami w składzie WEM-u, wszyscy ratownicy biorą udział w akcjach z użyciem śmigłowca ewakuacji medycznej MEDEVAC.
Uczestniczą także w Siłach Szybkiego Reagowania (QRF) oraz stanowią wzmocnienie plutonów bojowych w obsługę medyczną.
Wyposażenie WEM-u stanowią nosze, defibrylator, podbieraki, szyny, deski ortopedyczne, podgrzewacze do płynów, tlen i plecaki medyczne, które ratownicy mają przy sobie. Plecak ratownika jest wypełniony opatrunkami, zestawami do wkłuć i przetoczeń, kołnierzami ortopedycznymi, usztywnieniami do kończyn, workami do wentylacji zastępczej.
To nie wszystko… Są jeszcze laryngoskopy, rurki intubacyjne i deski ortopedyczne. Tak wyposażony plecak waży około 30 kilogramów.
Gdy do tego ciężaru doliczymy wagę broni, kamizelki, chełmu i oporządzenia, trzeba być naprawdę wytrzymałym, by z całym tym ekwipunkiem brać aktywny udział w akcjach. Bezpieczeństwo samych ratowników to sprawa niezwykle istotna. To w dużej mierze od nich, zależy życie i zdrowie wszystkich żołnierzy biorących udział w patrolu czy konwoju.
– Dobry ratownik, to żywy ratownik – podkreśla kierowca i zarazem sanitariusz kpr. Rafał Majchrzak.
Majchrzak jest żołnierzem od 9 lat. Misja w Afganistanie jest jego pierwszą. Starszy ratownik Piotr
Dziwulski na co dzień pracuje w pogotowiu ratunkowym. Twierdzi, że mimo, iż wiele już w życiu widział, pobyt w Afganistanie daje mu szansę sprawdzenia się i spojrzenia na swoją pracę z innej perspektywy.
Młodszy chor. Teresa Borysionek włożyła całą masę wysiłku i pracy w to, aby przeszkolić żołnierzy zgrupowań bojowych w zakresie pierwszej pomocy na polu walki.
– Czuję ogromną satysfakcję, że umieją sobie wzajemnie pomagać. Cieszy mnie to, że w sytuacjach trudnych i traumatycznych nie zżera ich panika – mówi.
Co najbardziej smuci ratowników medycznych? – Boli nas, gdy polscy żołnierze są ranni. Odczuwamy silne poczucie jedności. Ci ludzie, ci żołnierze, nie są dla nas anonimowi – mówi Teresa Borysionek.
Co ich cieszy? – Okazywana wdzięczność i dobroć – mówi kpr. Rafał Majchrzak. Cieszy ich zwykły uścisk dłoni, uśmiech i najzwyklejsze pod słońcem "dziękuję.”