Pięć osób zostało rannych, w tym jedna ciężko, gdy podczas dzisiejszych zawodów konnych rozpętała się burza. Wiatr powalił przyczepę z estradą.
- To było oberwanie chmury połączone z jakimś huraganem - relacjonuje przebieg nawałnicy Halina Skoczek, turystka. - Schowałam się pod namiotem wystawowym, ale co z tego - zaraz go zerwało, a całą konstrukcję pokręciło.
Wiatr wiał tak mocno i gwałtownie, że duża przyczepa estradowa przewróciła się na namiot obsługi, gdzie schowali się organizatorzy zawodów.
- Stałem pod tym namiotem. Zobaczyłem, jak zrywa nam drugi namiot i przewraca się sprzęt. Pobiegłem go ratować. Jak wracałem, to przyczepa już leżała. Rzuciliśmy się wyciągać poszkodowanych - mówi jeden z pracowników obsługi.
Ucierpiało pięć osób, dwie trafiły do szpitala.
- Jedna osoba doznała złamania ręki. Została opatrzona i leży na oddziale ortopedii. Stan drugiej był bardzo ciężki. Kiedy została wyciągnięta spod przyczepy, nie dawała oznak życia. Natychmiast przeprowadzona akcja reanimacyjna przywróciła pracę serca. Młoda osoba została przewieziona w śpiączce do szpitala przy al. Kraśnickiej w Lublinie - mówi Wojciech Pachuta, lekarz oddziału ratunkowego szpitala w Janowie.
Wiatr był tak silny, że łamał i wyrywał drzewa. Zniszczył większość namiotów należących do wystawców, którzy przyjechali na zawody. Powywracane i połamane zostały ogródki i altanki barów i kawiarni wokół miejscowego zalewu.
- Bardzo się martwimy, co z tą poszkodowaną osobą. Zniszczenia są bardzo duże, straciliśmy sprzęt i dokumenty - mówi Grażyna Łysiak, dyrektor zawodów konnych.
Dziś rano zbiera się komitet organizacyjny. Podejmie decyzję, czy kontynuować zawody.