Od ponad roku mieszkańcy Zakrzówka i okolicznych wsi słuchają elektronicznych dzwonów. Chcieliby słuchać prawdziwych, ale proboszcz mówi: nie.
Proboszcz zamknął dzwonnicę i kupił dzwony elektroniczne, bo stare miały być niebezpieczne.
- Kilka lat temu urwała się śruba. Zreperowaliśmy to, ale bałem się, żeby drugi raz nie doszło do usterki. Te dzwony są jakoś źle wykonane. A jak spadną, to kto wtedy za to odpowie? - wyjaśniał rok temu ks. Ryszard Sołtys, dziekan dekanatu zakrzowieckiego i proboszcz w parafii Świętego Mikołaja w Zakrzówku.
Potem pomimo wielu prób nie chciał już rozmawiać z mediami. Tłumaczył jedynie, że on niczego parafianom nie zabrania.
Tymczasem mieszkańcy powołali Komitet Remontu Dzwonów, zebrali 36.577 złotych. Wykonali już projekt i przyłącze energetyczne, aby zrobić elektryczne zasilanie. Znaleźli również fachowca, znanego ludwisarza Janusza Felczyńskiego z Przemyśla, który na zlecenie mieszkańców wykonał ekspertyzę.
Według Felczyńskiego, dzwony są zużyte w 30 procentach i potrzebują tylko niewielkiego remontu. Ludwisarz jest zdania, że lepiej, jak się rozlecą dzwoniąc, niż mają bezczynnie rdzewieć.
- Ksiądz proboszcz nadal nie chce wpuścić nikogo na dzwonnicę, ciągle przekłada kolejne terminy. Mamy już dość tego czekania. Przecież sami wszystko zorganizowaliśmy. Dlaczego Kuria Lubelska nie odpowiada na nasze pisma, chyba nikt nie chce, żebyśmy sami załatwili sprawę i pozbyli się księdza? - mówią mieszkańcy.
Ks. Mieczysław Puzewicz, rzecznik kurii, nie znał sprawy i odesłał nas do kancelarii. A ks. dr Adam Kaczor, kanclerz kurii, nie chciał oficjalnie komentować kwestii.