Strzeżcie się bordowego forda mondeo LKR J962. Za wykroczenie drogowe Krzysztof Bujak z Lublina dostał 8 punktów karnych i 1000 złotych mandatu. Za pęknięty klosz lampy stracił też dowód rejestracyjny. – Tak ostra kara to złośliwość policjantów – komentuje ekspert.
Za przekroczenie podwójnej linii ciągłej oraz najechanie na wysepkę policjanci wlepili mu 8 punktów karnych i 1000 złotych mandatu. Na tym nie koniec.
– Policjant kazał mi przygotować dokumenty, po czym dosłownie rzucił się do oglądania samochodu. Sprawdził opony i nagle poinformował mnie, że zatrzymuje dowód rejestracyjny za małe pęknięcie na tylnej lampie – opowiada Bujak.
– Prosiłem, aby nie zabierali dowodu, bo już i tak dostałem dotkliwy mandat. Ale mój argument, że lampa jest sprawna, nie przemawiał do policjantów – dodaje Bujak.
Mieczysław Fedeńczuk, szef rzeczoznawców Okręgowego Związku Działalności Gospodarczej Polskiego Związku Motorowego w Lublinie dziwi się, że za tak drobne uszkodzenie lampy policjanci odebrali Bujakowi dowód rejestracyjny.
– Jeżeli klosz był tylko pęknięty, bez ubytków, nie emitował białego światła na zewnątrz, to nie było żadnego zagrożenia dla innych uczestników ruchu. Moim zdaniem, reakcja policjanta, choć uprawniona, była zbyt ostra, a wręcz złośliwa – komentuje Fedeńczuk.
Policja nie ma sobie nic do zarzucenia. – Kierowca wielokrotnie przekraczał dozwoloną prędkość, wyprzedzał w miejscach niedozwolonych, powodował zagrożenie dla innych uczestników ruchu. Za wykroczenia dostał mandat i punkty karne – mówi mł. asp. Janusz Majewski z kraśnickiej policji.
Dodaje, że również zgodnie z prawem policjanci zatrzymali kierowcy dowód rejestracyjny za pęknięty klosz lampy.
– Bez przesady – mówi Mieczysław Fedeńczuk. – Wystarczyło upomnieć kierowcę i nakazać mu wymianę klosza. W końcu policja ma chronić, a nie działać wyłącznie represyjnie.
500 złotych za żarówkę
Paweł Mamcarz przeżył podobny przypadek z kraśnickimi policjantami z bordowego forda mondeo. Wlepili mu 500 złotych mandatu i zabrali dowód rejestracyjny za brak oświetlenia tylnej tablicy rejestracyjnej. Mamcarz podejrzewał, że była to kara za złośliwą uwagę na temat policjantów, którą tuż przed kontrolą rzucił przez CB-Radio. Jego przygody opisaliśmy
29 czerwca 2009 roku.