Państwo Fijałkowscy muszą natychmiast rozebrać dobudowaną do domu łazienkę lub zapłacić 50 tysięcy za legalizację samowoli. Wczoraj poprosili urzędników o litość. Na odpowiedź czekają, jak na wyrok.
Ale oskarżono ich o samowolę budowlaną. - Inspektor z Opola od razu powiedział, że będzie nas to kosztowało 50 tys. zł. I postawił ultimatum: albo rozbieramy, albo płacimy! Rozpłakałam się, bo przecież całe mieszkanie nie jest warte nawet 10 tys. zł - ociera łzy Grażyna Fijałkowska. - Dom nikomu nie zawadza, bo stoi przy lesie, na końcu wsi.
- A komuż ma przeszkadzać - mówią sąsiedzi.
Rodzina ma 800 zł miesięcznego dochodu. Pan Andrzej jest na rencie. Od kilku lat cierpi na stwardnienie rozsiane. Jeszcze do niedawna brał chemię. Na rencie jest również pani Grażyna.
Fijałkowscy mają dwie córki: 8-letnią Milenę i 11-letnią Andżelikę. Młodsza choruje na astmę, często ma krwotoki z nosa. Miesiąc temu miała poważne zapalenie płuc.
- W domu nie ma toalety, dzieci załatwiają się do wiaderka, myjemy się w misce. Bo nie dali nam dokończyć tej łazienki. Zagrozili, że jak będę dalej budował, pójdę do więzienia - oburza się Fijałkowski.
- Jak nam rozbiorą te ściany, to hydrofor zamarznie i nawet wody nie będzie. Dlatego wczoraj poprosiliśmy opolski nadzór budowlany o przełożenie terminu rozbiórki chociaż do wiosny. Czekamy na ich odpowiedź, jak na wyrok - mówią małżonkowie.
Wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego w Lublinie wyjaśnia, że w przypadku samowoli prawo przewiduje rozbiórkę lub zalegalizowanie samowoli. - A to kosztuje 50 tys. zł. Ustawa nie daje urzędnikowi prawa do interpretacji przepisów - wyjaśnia inspektor Urszula Sieteska. Uważa jednak, że istnieje szansa na odroczenie rozbiórki. - Bo jest to wyjątkowa sytuacja - dodaje.
Co na to nadzór budowlany w Opolu? - Szef wróci z urlopu w poniedziałek, to będzie decydował. Ja nie mogę - zastrzega Jerzy Gawlik, zastępca powiatowego inspektora budowlanego.
Sprawą rodziny Fijałkowskich zajmuje się także lubelski oddział Telewizji Polskiej.