Pisemne oświadczenia świadków powołanych w sprawie protestu wyborczego dotyczącego Kraśnika różnią się od tego, co zeznali w czwartek w sądzie. Niektórzy przyznali też, że oświadczeń nie pisali sami.
Niespodzianek było więcej. W aktach spraw znajduje się kilkanaście oświadczeń świadków, którzy wskazują na te nieprawidłowości. Ich wyjaśniania przed sądem nie pokrywały się jednak z tym, co poświadczyli w oświadczeniach własnoręcznym podpisem. Jedna z osób zeznała, że słyszała, jak ktoś znajdujący się w lokalu wyborczym sugerował, aby głosować na Włodarczyka.
W oświadczeniu jest jednak mowa nie o jednej osobie, ale o osobach. Skąd ta rozbieżność? – dopytywała sędzia Liliana Stępkowska.
– Pewnie stąd, że osoby były dwie – stwierdziła świadek.
Na jaw wyszła też inna rzecz. Niektórzy świadkowie przyznali, że dołączonych do akt sprawy oświadczeń nie pisali samodzielnie. – Pani pełnomocnik pomagała mi pisać to oświadczenie – zaznał jeden ze świadków. – Nie byłem przy pisaniu obecny. Powstało na postawie moich słów.
– Oświadczenie, pod którym się podpisałem powstało pod moje dyktando – wskazał kolejny ze świadków. – Pisała je pani pełnomocnik.
Rozprawa została odroczona do 19 lutego. Będą zeznawać kolejni świadkowie.