– Z informacji, które do mnie docierają wynika, że w KPWiK-u na linii prezes - związkowcy nie jest najlepiej. Pracownicy boją się zwolnień – mówi radny miejski Jarosław Toporowski (PiS), który na ostatniej sesji Rady Miasta złożył w tej sprawie interpelację. Pytał m.in. o ewentualne zwolnienia pracowników, ale też i o podwyżki płac dla tych, którzy w spółce, w której 100 procent udziałów ma miasto, zarabiają najmniej.
Wszystko zaczęło się kilka miesięcy temu, kiedy przedstawiciele dwóch związków zawodowych działających w KPWiK wystąpili do prezesa spółki w wnioskiem o podwyższenie wynagrodzeń pracownikom, którzy zarabiają poniżej średniego miesięcznego wynagrodzenia w KPWiK. W piśmie, które złożyli związkowcy, była też mowa o podwyższeniu stałej kwoty stanowiącej podstawę wymiaru dodatku do stażu pracy. We wniosku zarządy związków piszą też o obietnicy prezesa dotyczącej właśnie wzrostu wynagrodzeń. Podwyżki miałyby być pod warunkiem, że wysokość sprzedaży wody za miesiąc kwiecień wzrośnie do poziomu minimum 100 tys. m sześć.
Do porozumienia z pracodawcą jednak nie doszło. Sprawa skończyła się zaś na... przeprosinach prezesa, bo ten miał żadnych obietnic co do podwyżek nie składać. „Sprostowanie” podpisane tylko przez jeden ze związków zostało umieszczone na tablicach informacyjnych w przedsiębiorstwie.