Oleńka ma kuliste kształty i dużo siły. Telimena jest rozkosznie bujna. Tajfun z Cyklonem lubią ostre klimaty. Ale i tak nic nie przebije temperamentu Habanero. Rozpala usta tak, że na skali brakuje podziałki.
W tych samych jednostkach mierzy się dziś skuteczność gazu pieprzowego. 2 miliony scovilli gwarantuje sukces. W kuchni wystarczy już sto tysięcy, żeby osiągnąć kulinarny orgazm. A wszystko za sprawą alkaloidu zwanego kapsaicyną.
Kiedy Krzysztof Kolumb po raz pierwszy spróbował w Indiach Zachodnich papriki chili, najpierw stracił oddech, potem mowę. Po kilku minutach wykrztusił do marynarzy: Panowie, odkryliśmy nowe źródło czarnego pieprzu. Pieprz był na wagę złota, ale Kolumb się pomylił.
Likopenem w raka?
W dodatku chili zawiera likopen, kartenoid, który już chroni przed rozwojem różnych typów raka.
Ale w 2005 roku służby sanitarne Unii Europejskiej zaczęły wycofywać z obrotu produkty spożywcze zawierające chili. Zostały skażone barwnikami azowymi. Żeby kolor papryki był bardziej red - plantatorzy podają sadzonkom syntetyczne barwniki, które wnikają do tkanek roślinnych.
Jeśli chili, to z polskiego targu. A najlepiej posadzić sobie samemu.
Razem z innymi odmian papryki.
Od Oleńki, przez Telimenę, Tajfun i Cyklon.
Chili con carne
Tradycyjnie podaje się je z czerwoną fasolą.
Żeby ugotować tą słynną potrawę musicie zgromadzić: 3 suszone papryczki chili, 1 zwykłą czerwoną paprykę, pół litra bulionu, 1 kg wołowiny, 2 cebule, kilka ząbków czosnku, 1 łyżkę mielonego kuminu, 25 dag posiekanych pomidorów z puszki, bulion, czerwoną fasolkę w puszce.
A teraz początek operacji.
Potrzebne są rękawice lekarskie.
Chili musisz rozciąć, wypreparować pestki, pokruszyć, zalać wodą, dusić pół godziny i przetrzeć przez sito. Kontakt z oczami surowo zabroniony.
Dodać czerwoną paprykę pokrojoną w kostkę, pomidory, kumin i dusić do miękkości. Paprykę trzeba wcześniej upiec w piekarniku i zdjąć skórkę.
Następnie na bardzo gorącym tłuszczu obsmażać kawałki mięsa. Mogą być nawet lekko przypalone. I przekładać do garnka.
Zmniejszyć ogień i na tej samej patelni zeszklić cebulę, dodać czosnek, znów kumin.
Dodać do mięsa. Jak się udusi na miękko, dodać paprykę z pomidorami.
Na samym końcu czerwoną fasolę z puszki.
Coś pysznego.
Kumin
Nie ma nic wspólnego z kminkiem.
To przyprawa używana w kuchni meksykańskiej i chilijskiej.
Ma lekko ostry, odświeżający smak i nadaje bardzo ciekawy aromat daniom mięsnym.
W wysyłkowych sklepach z przyprawami ( na przykład Fabryka Smaku) 100 g paczuszkę kupicie za 3.20.
Jak już kupicie kumin, nie zapomnijcie o tortillach.
Gotowych plackach meksykańskich do spożycia na ciepło lub zimno. Po 8 zł za 6 sztuk.
Należy wyciągnąć je z opakowania, skropić wodą i podgrzać na patelni, w piekarniku, a nawet z kuchence mikrofalowej.
Zwinięte w naleśnik i wypełnione chili con carne - smakują wyśmienicie.
Na deser pórkólt
W sklepie kupujesz węgierski kociołek na trójnogu. Zawieszasz nad żarem ogniska. W ostateczności może być żeliwny garnek do pieczonki.
Do kociołka dajesz smalec (albo oliwę), wrzucasz kawałki wołowiny. Jak zaskwierczą, podlewasz rosołkiem. Gdy mięso jest mięciutkie, kilka czerwonych papryk, cebulę, kumin, jedną wypreparowaną chili. I pomidory bez skórki.
Na koniec, po zdjęciu kociołka znad ogniska, sypiesz ostrą chili w proszku. Na talerz, do buzi i masz 300 tysięcy w skali Scoville'a..