Oto przepis na dereniówkę, którą raczyli się bohaterowie powieści Marii Rodziewiczówny
Siedem lat czekał Lech Cwalina na to, żeby obrodziły jego derenie. Żeby zrobić dereniówkę, pojechaliśmy z Magdą Fijałkowską z Radia Lublin do jego wiejskiego domu pod Nałęczowem, gdzie w starym kredensie stoją różne gatunki nalewek leczniczych. Co takiego jest w nalewkach, że moda na ich robienie przeżywa w Polsce ogromny renesans?
– Jest radość z pielęgnowania ogrodu i radość z tego, że człowiek sam nalewkę zrobił, że to jest zdrowe. Domowa nalewka pachnie słońcem, owocami i pogodą domu, w którym powstała – mówi Lech Cwalina, którego pigwówka kilka razy zajmowała czołowe miejsca na Ogólnopolskich Turniejach Nalewek, organizowanych przez Kresową Akademię Smaku.
W pracowni alchemików
Wytwarzanie rosolisów długo pozostawało tajemnicą alchemików. Z czasem pilnie strzeżona receptura przeniknęła do średniowiecznych klasztorów. Wytwarzaniem nalewek leczniczych zajęli się pobożni braciszkowie. W klasztorach powstały ogrody, potem specjalne komnaty z alembikami, służącymi do wyrobu spirytusu. A wszystko to „Ad majorem Dei Gloriam”.
Robimy dereniówkę
Składniki:
1 kg owoców derenia rosnącego z dala od dróg, 1 butelka wódki, 1 butelka spirytusu, 1 kg cukru, 1 litr wody.
Wykonanie:
Owoce oczyścić z szypułek, ponakłuwać szpikulcem i wsypać do gąsiora. Zalać spirytusem wymieszanym z wódką, zakorkować i odstawić w ciepłe miejsce na miesiąc. Kiedy czas minie, zlać spirytus do drugiego gąsiora, szczelnie zakorkować, odstawić.
Z wody i cukru zagotować syrop, a gdy ostygnie zalać nim owoce derenia w pierwszym gąsiorze i szczelnie zakorkować, trzymać w cieple przez miesiąc. Odcedzić i wlać do drugiego gąsiora. Szczelnie zakorkować i wynieść do chłodnej piwnicy. Po miesiącu przelać do dębowej beczułki ( do kupienia w sklepach ogrodniczych) i odstawić na pięć miesięcy.