Piękne wnętrze, widok na ogród, który latem zamienia się też w restaurację oraz kuchnia oparta na sezonowych produktach. Ponieważ restauracja jest częścią przytulnego pensjonatu, na sali panuje rodzinna atmosfera. Na miejscu znajdziecie także sklepik z domowymi przetworami, a na kredensie stoją tutejsze nalewki.
Nie zawiedliśmy się, delektując się każdym serem z osobna. Kozi dojrzewający z czarnuszką o twardej skórce zachwycał pikantnym smakiem i pełnym bukietem. Ser z czosnkiem niedźwiedzim był niebywały, naturalny kozi z pieprzem zielonym orzeźwiał, ser kozi z pomidorami, bazylią i czosnkiem w połączeniu z pestkami dyni i winogronem, które zdobiły kolekcję, kusił przebogatym smakiem.
Szczególnie zachwyciły nas dwa sery: młody kozi, dojrzewający z imbirem oraz Pieczona Rita. Rita, królowa naszej uczty, to ser wyrabiany z koziej ricotty, zapieczony w piecu. Delikatna, soczysta, słodka i pachnąca – była cudownym zwieńczeniem degustacji. Szkoda tylko, że w restauracji pod Nałęczowem podaje się regionalne sery spod Jeleniej Góry. A mamy wszak genialne "Sery z Radzynia”.
Zamówiliśmy żurek za 12 zł i "Krem ze szczawiu” za 10 zł. Żurek na naturalnym zakwasie zawierał kilka rodzajów dobrych wędlin. Mocny, esencjonalny z nutą czosnku był w sam raz. Krem ze szczawiu (także z jajkiem) był słabszy, jakby rozwodniony, zabrakło mu wykończenia przyprawową nutą.
Restauracja kładzie duży nacisk na potrawy regionalne. Zamówiliśmy "Siercioki (kluseczki z ziemniaków) podawane z serem, masełkiem” za 18 zł oraz "Kotlet po lubelsku z grillowanym pomidorem i ziemniakami” za 27 zł. Niestety kluseczki okazały się twarde i gumowate, a w złożeniu z masełkiem, wiejskim białym serem i grubo mielonym pieprzem mogły smakować fenomenalnie. Kotlet po lubelsku (w pierzynce z jajka) był taki jak trzeba (świeżutki schab plus jajko). Szkoda, że zbyt ociekał tłuszczem.
Na deser zamówiliśmy "Jabłko po Petersbursku – nasz faworyt – marcepanowe nadzienie i pyszny karmelowy sos z cytrynowym akcentem” za 18 zł i "Crepes Suzette (poezja smaku i zapachu czyli naleśniki skąpane w soku z pomarańczy z dodatkiem likieru cointreau” za 18 zł. Do tego "Herbatę z cytryną, świeżym imbirem i miodem” za 6 zł oraz "Kawę gotowaną, podawaną z kardamonem i miodem” za 7 zł. Widok kucharza niosącego z ogrodowej spiżarni dorodne jabłka bardzo nas ucieszył. Jabłko okazało się genialne, naleśniki bez finezji. Ale pyszna herbata i jeszcze lepsza kawa na koniec, wyrównały wrażenia.
Nasza ocena? Zapłaciliśmy 144 zł. Cztery gwiazdki za kuchnię opartą na naturalnych produktach bez konserwantów, duże menu dla dzieci, wnętrze i ogród. Wiosną, kiedy w ogrodzie śpiewają ptaki, wrócimy tam nie raz na dwie deski serów i kieliszek dobrze dobranego wina. Pod warunkiem, że na jednej desce będą sery z Radzynia.
Czynne od 12 do 20
Można płacić kartą
Zobacz więcej naszych recenzji: Przewodnik po restauracjach Lubelszczyzny