Restauracja jest kameralna, urządzona w nowoczesnym stylu, towarzyszy hotelowi AGIT Congress & SPA, propagującemu zdrowy i ekologiczny styl życia. O przytulność trudno – ogródek sąsiaduje z zatłoczonym parkingiem, ale nienaganni kelnerzy rekompensują takie a nie inne położenie restauracji, która poza kartą oferuje także dietetyczny catering (obiad z 2 dań kosztuje 14 zł).
Dania wyglądały zjawiskowo. Moje z pieczonym indykiem (jak carpaccio), sałatami, szpinakiem podane zostało z jajkiem gotowanym techniką sous-vide i mocnym sosem. Jedzenie było radością, radością było patrzenie na jedzenie. Sałatka z karczochów ze świeżutkim langustynkami posiadała obłędny paprykowy sos. Poezja smaku.
Zamówiłem "Zupę kasztanową z whisky i chrupiącą perliczką”, M. "Krem z kurczaka” – obie zupy kosztowały 11 zł. Smak mojej intrygował aromatem whisky i pieczonych kasztanów, chrupiąca perliczka – to płatki suszonego mięsa pokruszone jak grubo zmielony pieprz. Krem z kurczaka był esencją smaku doskonałego mięsa, warzyw, ziół – czegoś tak dobrego jeszcze nie jedliśmy.
Co na drugie? Ja zdecydowałem się na "Medalion wieprzowy otulony wędzonym boczkiem, serwowany na kapuście z musztardą i z tartymi ziemniakami” za 30 zł, moja towarzyszka "Filety z okonia morskiego w słoneczniku serwowane na szparagach i grillowanych jarzynach z ziemniakami w szafranie” za 25 zł.
Na talerzu w szeregu znajdowały się: polędwica otulona boczkiem, babeczka z tartych ziemniaków i drugi kawałek polędwicy, podane na paseczkach kapusty i sosie musztardowym.
Płatki róży dodawały klimatu i aromatu. Tak soczystych polędwiczek z taką eksplozją smaku jeszcze nie jedliśmy. Smak tartych ziemniaków podanych w formie zgrabnej zapiekanki – w złożeniu z wyrafinowanym sosem – był dowodem na talent młodego kucharza Łukasza Łubejko, który tego dnia przyrządził nasze potrawy.
Filet z okonia morskiego w słoneczniku ozdobiony został suszonymi kwiatami, szafranowy sos w złożeniu z idealnie ugotowanymi szparagami intrygował. Jedyne, do czego można było się przyczepić, to grillowane jarzyny, które aż ociekały oliwą. Przydały się kawałki bagietki.
Co na deser po takiej uczcie? Zamówiliśmy "Galaretka jogurtowo-cynamonową z truskawkami” za 15 zł oraz "Mille feuille waniliowo-malinowe podawane z sorbetem malinowym” za 12 zł.
Zacznę od tego ostatniego. To słynny deser Marie-Antoine Carem – w oryginale składający się z 3 warstw ciasta francuskiego przeszklonego polewą i dwoma warstwami kremu. Tu kucharz ozdobił całość wybitnym sorbetem. Jakież to było dobre. Moja galaretka cynamonowa podana ze świeżymi truskawkami, porzeczkami i listkami ciasta była zwiewna, lekka i rozkoszna.
Nasza ocena? Zapłaciliśmy 150 zł. Z ręką na sercu dajemy 5 gwiazdek. Będziemy tu wracać.
Waldemar Sulisz
Restauracja Eco w Lublinie
Czynne od 12 do 22
Można płacić kartą.
Oceniamy lubelskie restauracje - zobacz więcej recenzji