W 1685 roku Jan III Sobieski spróbował w Markuszowie małych pikantnych ciasteczek z farszem, zwanych "nalistnikami”. Zrobiła je żona Rodlina Lachowicza, Tatara służącego w polskim wojsku. Tak zaczęła się kariera naleśników tatarskich.
Co było dalej? Król Jan III Sobieski jeszcze kilka razy odwiedzał w Markuszowie Lachowicza, swojego wiernego żołnierza. Podczas jednej z wizyt zostawił Lachowiczom w darze bulwy nowej rośliny, którą dostał od cesarza Leopolda I po odsieczy wiedeńskiej. Król pojechał, żona Lachowicza posadziła bulwy. Nowa roślina nie zrobiła wrażenia na obdarowanych, była przeciętne urody.
Któregoś dnia syn Lachowiczów przypadkowo wrzucił kilka bulw do ogniska. Kiedy po pewnym czasie rozgrzebał popiół, żeby zagasić żar znalazł zwęglone bulwy. Przypadkowo nadepnął na jedną z nich i poczuł smakowity zapach. Ostrożnie spróbował, bardzo mu posmakowało. Odtąd pani Lachowiczowi zaczęła zapiekane bulwy dodawać do swoich słynnych "nalistników”.
Robimy naleśniki tatarskie
Tatarskie naleśniki zostały odtworzone przez Stowarzyszenie Kobiet Aktywnych Gminy Markuszów, które już cztery lata promuje potrawę znaną w tej chwili w Polsce. Z Moniką Januszek z Radia Lublin pojechaliśmy do Markuszowa, żeby wspólnie naleśniki, które tak posmakowały królowi Janowi III Sobieskiemu zrobić.
Składniki:
Na ciasto: 1 szklanka mąki, 2 jajka, 1 szklanka mleka, 1 szklanka gazowanej wody mineralnej, sól, olej na smażenie.
Na farsz: 6 ziemniaków, 25 dag tłustego sera, 1 cebula, 20 dag sera żółtego, sól, pieprz.
Na sos: 50 dag mrożonych borowików, listek laurowy, ziele angielskie, 1 cebula, olej, pół szklanki śmietany, sól.
Wykonanie:
Z podanych składników robimy ciasto, smażymy naleśniki. – Ziemniaki gotujemy w mundurkach, studzimy. Po obraniu przepuszczamy przez maszynkę razem z serem. Dodajemy smażoną cebulkę, sól i pieprz. Po wymieszaniu połowę startego żółtego sera – mówi Krystyna Łowczak, z która naleśniki zrobiliśmy.
Co dalej? Borowiki obgotowaliśmy z listkiem laurowym i zielem angielskim. Pokrojone na kawałki przesmażyliśmy z cebulą na oleju. Kiedy grzyby odparowały, dodaliśmy śmietanę i trochę soli. Sos był gotowy.
Każdy naleśnik posmarowaliśmy farszem. Po złożeniu w kopertę obsmażyliśmy je na złoto z obu stron. Posypane serem piekły się jeszcze minutę. Podane z sosem borowikowym – smakowały rewelacyjnie.