Mieszkanka Radzynia Podlaskiego martwi się o łabędzie zamieszkujące stawy przy pałacu Potockich. – Jeden z łabędzi wtargnął na ulicę – opowiada pani Beata. Miejscy urzędnicy byli zdziwieni tymi doniesieniami.
– Kto jest odpowiedzialny za opiekę nad łabędziami w Radzyniu? – dopytywała na ostatniej sesji rady Beata Jastrzębska. Wszystko dlatego, że była świadkiem pewnego zdarzenia.
– Przez prawie półtorej godziny uczestniczyłam w akcji, narażając swoje życie, bo łabędź wybiegł na ulicę. Trzeba było zatrzymywać samochody – opowiada pani Beata.
Okazuje się, że przechodnie przegonili łabędzia z chodnika i ten wtargnął na ulicę. – Latał nisko, wpadając na auta – dodaje mieszkanka Radzynia, która zawiadomiła policję.
Kobieta martwi się o los trzech radzyńskich łabędzi.
– Zaczęły się minusowe temperatury. Jeden z łabędzi padł tydzień temu. Może te zwierzęta są mocno zarobaczone i osłabione. Miasto powinno mieć ustalone procedury zabezpieczania tych ptaków – uważa mieszkanka.
– O tym łabędziu po raz pierwszy się dowiaduję, nie wiedziałem, że jeden zdechł. Szkoda, bo to piękne ptaki – odpowiedział burmistrz Jerzy Rębek (PiS).
Inni urzędnicy podkreślają, że miasto opiekuje się bezdomnymi zwierzętami. – Ale łabędź nie jest bezdomny, tylko dziki – zaznacza Roman Ceranowicz, zastępca naczelnika wydziału zarządzania mieniem komunalnym. – Kiedyś, gdy mrozy sięgały minus 10 stopni, miasto miało umowę z jednym z mieszkańców. Wtedy łabędzie były łapane i odstawiane do tego pana – zaznacza Ceranowicz. – Nie odżegnujemy się od pomocy, będziemy to monitorować – zapewnia zastępca naczelnika.
Zdaniem urzędnika ptaki nie są chore. – Mamy nawiązaną współpracę z przychodnią i łabędzie otrzymują antybiotyki z karmą.
Jednak, w ocenie mieszkanki, ptaki nie zachowują się normalnie. – Jeśli łabędź nie reaguje na ludzi, którzy przechodzą obok, tylko siedzi, to nie jest to normalne. Ptaki powinny być odłowione i zbadane – uważa kobieta.
Przewodniczący rady Adam Adamski obiecał, że odpowiednie służby wyciągną wnioski i sprawy pójdą we właściwym kierunku.
Tymczasem Leszek Golecki, powiatowy lekarz weterynarii w Radzyniu Podlaskim przyznaje, że nie interweniował w tej sprawie. – Znam ją z doniesień medialnych. Urząd Miasta może zwrócić się do nas z prośbą o pomoc, ale tego nie uczynił – mówi Golecki. – Na miejscu widziałem, że ludzie dokarmiają łabędzie i kaczki – dodaje lekarz. Jego zdaniem, nie było potrzeby badań po tym, jak jeden z łabędzi zdechł.
Ale Anna Wasak z radzyńskiego magistratu zapewnia, że urząd zlecił badanie u innego lekarza i ten stwierdził nicienie z podejrzeniem salmonellozy. – Łabędzie miały podawany z jedzeniem antybiotyk. Mimo tych działań jeden łabędź padł 27 grudnia, został zabezpieczony i przekazany specjalistycznej firmie do utylizacji – dodaje Wasak. Zwraca uwagę na jeszcze jeden problem. – Ulubioną rozrywką wielu radzynian podczas spacerów jest dokarmianie ptaków chlebem. Lekarze weterynarii zwracają uwagę, że ma to sens wyłącznie wtedy, gdy są silne mrozy i ptaki nie są w stanie zdobyć pożywienia. W warunkach, gdy ptaki są w stanie same się wyżywić, dokarmianie ich jest dla nich wręcz szkodliwe – przestrzega urzędniczka.