Najbardziej niebezpieczne miejsca w Łęcznej znajdą się po okiem 22 kamer.
- Drobne akty wandalizmu są zmorą Łęcznej - narzeka Tadeusz Domański, mieszkaniec osiedla Bobrowniki. - Monitoring z pewnością ostudzi zapędy nadpobudliwej młodzieży. Szkoda że tak późno władze miasta się za to zabrały. Już dawno kamery powinny pomagać policji w wyłapywaniu wandali.
Najpierw powstanie centrum monitoringu. - Umieścimy go w Komendzie Powiatowej Policji w Łęcznej, u oficera dyżurnego - wyjaśnia Paweł Bakiera, szef łęczyńskiej Straży Miejskiej. - Będzie tam komputer, pulpit sterowniczy do kamer, cyfrowy system rejestracji i monitory wysokiej rozdzielczości.
Od godz. 6 do 22 za funkcjonowanie systemu odpowiedzialny będzie wyznaczony funkcjonariusz straży, a przez resztę doby - policjant.
O tym, że monitoring jest w Łęcznej niezbędny, wiedzą nie tylko mieszkańcy. - Co roku dochodzi nawet do 150 aktów wandalizmu. To pogięte znaki drogowe, uszkodzone samochody, wybite szyby. Wykrycie sprawców tych przestępstw jest trudne - dodaje Sławomir Cielniak, rzecznik prasowy miejscowej policji. - Na pewno monitoring ułatwi znalezienie wandali. A poza tym, jest to doskonały środek prewencyjny.
Władze Łęcznej liczą też na finansową pomoc szefów spółdzielni mieszkaniowych. - Monitoring? Popieramy - deklaruje Grażyna Bondyra, prezes Spółdzielni Mieszkoaniowej "Skarbek”. - Chodzi przecież o bezpieczeństwo naszych mieszkańców i naszego mienia. Czekamy na kalkulację kosztów zakupu kamery. Myślę, że zarząd spółdzielni nie będzie robił problemów.
W przyszłym roku Łęczną monitorowałoby sześć, siedem kamer. Pierwsze "oczy” pojawią się na budynkach przy Armii Krajowej 9, Bogdanowicza 7, na skrzyżowaniu Wiosennej i Spacerowej, Wiklinowej 19. Koszt całości jest szacowany na około 500 tysięcy złotych.
- Zgodnie z planem, kamery pojawiać się będą w miejscach uznanych za niebezpieczne, ze szczególnym uwzględnieniem ciągów komunikacyjnych, skrzyżowań o dużym natężeniu ruchu, przystanków, rejonów szkół oraz skwerów - dodaje Paweł Bakiera.