Śpi się w aucie, zakupy robi w Stokrotce w Puchaczowie. Za toaletę służy pole kukurydzy. Ci, co wczoraj kupili węgiel, w kolejce spędzili dokładnie tydzień. – Teraz dwa tygodnie trzeba liczyć – mówi kierowca, który się właśnie „załadował”.
Długi sznur aut przed Bogdanką zaczyna się niedaleko drogowskazu „Sprzedaż węgla-1,7 km”. Ostatni w kolejce stoi żółty ford transit na lubartowskich blachach.
– Z tego, co mówią, to siedem dni – mówi pan Rafał. Po węgiel przyjechał z okolic Firleja. Po raz trzeci w te wakacje. – Jak byłem 2 sierpnia, to stałem dwie doby. 12 sierpnia zajęło to 2,5 doby, a teraz to sam byłem w szoku, jak mi powiedzieli, ile to potrwa.
Jest przygotowany – na pace materac, kołdra, koc. Wie też, że „kolejki trzeba pilnować skrupulatnie”. – Ja nie handluję, wszystko dla siebie. Mam suszarnię i dopiero 9 ton węgla – podkreśla.
Słupy, stacze i 2 tys. za miejsce
W kolejce stoją tiry, vany, ciągniki z przyczepami, osobówki. Jest jeden kamper, jest parasol ogrodowy, kilka plażowych krzeseł. Im dalej bramy wjazdowej, tym mniej cienia, więcej słońca, a atmosfera coraz mniej piknikowa.
Od kierowców słyszymy o „słupach”, „staczach”, nocnym wpychaniu się w kolejkę i coraz wyższych stawkach za miejsce. Jeszcze wiosną kosztowało to 800 zł. Dziś jest mowa o 2 tys. zł. W rozmowach z kierowcami taka kwota pada najczęściej. – Już ich ochrona trochę przegoniła – przyznają jednak kolejkowicze z doświadczeniem.
Konrad, ustawiacz wagonów w elektrowni Kozienice, od tygodnia „na wczasach w Bogdance”: – Śmiałem się do żony, jak przy kałuży stanęliśmy, że przynajmniej nad wodą będziemy – żartuje. A na poważnie: – Dopiero jak wprowadzili numerki, to skończyło się kumoterstwo i kombinowanie. Jeden człowiek trzy książki wziął. Ale ani jednej nie przeczytał, bo ciągle jakieś kombinowanie.
– Jakie tu się historie dzieją! Chłop zostawił saszetkę, poleciał do bramy z dokumentami. Wrócił i saszetki już nie było. Pięć tysięcy poszło!
– Drugi rolnik pięć dni stał w kolejce po to, by mu powiedzieli, że pan wziął już w maju, więc pan już brać nie może. A nie można mu to było powiedzieć wcześniej?!
Inne najczęściej powtarzające się komentarze do sytuacji to „katastrofa”, dramat”, „masakra”. Są narzekania na „biurokrację”, tylko jeden działający zsyp, zbyt długą przerwę miedzy zmianami, brak wody, śmietników, toi-toi.
– Dobrze, że chociaż te wierzby są. I kukurydza. Chłop sobie poradzi, ale kobieta?
Córka prosi, dziadek musi
Wiesław Mazur, nauczyciel matematyki w Zespole Szkół Technicznych nr 1 w Chełmie, w osobówce kombi spędził tydzień. Od bramy wjazdowej dzieli go już tylko jeden tir i traktor z naczepą.
– Spałem w samochodzie, nie ma innego wyjścia – uśmiecha się.– Ale w sobotę byłem w domu. Po prowiant i jeszcze jakieś dokumenty. W niedzielę wróciłem.
W kolejce „profesor” spotyka wielu swoich wychowanków. Jego obecni uczniowie zdają dziś poprawkową maturę. – To są moje wakacje. Będę miał co wspominać – śmieje się. I dodaje: – Dzwoniłem wcześniej do kopalni, pytałem, ile trzeba stać. Powiedzieli mi, że maksymalnie dwie doby.
Czerwony ciągnik Wlodymirec, za kierownicą 70-letni Jan z Sawina. Na haku jednoosiowa przyczepa i wóz konny.
– Sobie już wziąłem, teraz dla córki stoję – tłumaczy. – Nie miałem czym, bo bym od razu wziął. Ale więcej niż trzy tony nie wsadzę, choć i tak dorobiłem jeszcze zakładki z deski.
Za pierwszym razem poszło dość szybko. – W środę przyjechałem ok. 5 rano, w piątek wieczorem byłem może dwudziesty. Fuksem się załapałem, bo przed końcem zmiany strażnicy takich małych jak ja na początek kolejki biorą.
Pod kopalnię wrócił wczoraj po 4 rano. O świcie był w kolejce 137., kolega Henio z Rudej Huty – 133. Optymistycznie liczą na to, że za bramę wjadą za tydzień, we wtorek.
– Ja dla ośmiu stoję, więc my się zmieniamy – mówi kolega.
Pana Jana nie zmienia nikt. Ale 70-latek nie narzeka. – Całe wiadro tutaj mam załadowane. Picia i chleba – pokazuje. – Dobrze też, że kuchenkę mam, to chociaż kawy sobie zaparzę. Skuli się człowiek i śpi. Ale jak córka prosi, to dziadek nie może zrezygnować. Musowo jechać.
Co na to kopalnia?
Kierowcy skrupulatnie liczą, ile dziennie samochodów wjeżdża za pilnowaną przez ochroniarzy bramę (20-25), ile trwa przerwa (godzinę), ile szybów działa (jeden). I boją się zapowiadanych przez ochroniarzy zmian („osobówki już tu stać nie będą”).
Kopalnia ma swoje wyliczenia. – 22 sierpnia obsłużyliśmy na dwóch zmianach 135 gospodarstw domowych. Przerwa trwa pół godziny, 13:30-14, i jest to przerwa logistyczna związana z przejściem zmiany. Czynne są oba zsypy; jeden jest to przeznaczony na węgiel typu groszek, drugi do węgla typu orzech – podaje Dorota Choma, rzeczniczka spółki Lubelski Węgiel „Bogdanka”. – Poniedziałkowe zmiany to nic innego jak oznakowanie miejsc, w których mogą stać samochody, bez względu czy są osobówką, czy nie, każdy w kolejce musi mieć formularz rejestracyjny.
Dorota Choma obiecuje też dodatkowe toi-toi i kosze na śmieci. – Do tej pory to wystarczało, ale w związku z dynamicznie zmieniającą się sytuacją będziemy reagować. Obecnie kolejka zatrzymuje się także na drodze publicznej. Nie wykluczamy, że będziemy wnioskować o ustawienie koszy i toi-toi również tam – zaznacza.