Kulisy ustawiania meczów Górnika Łęczna opublikowano na blogu Piłkarska Mafia. Według autora są to wyjaśnienia, jakie złożył prokuratorom Ryszard M., były masażysta klubu z Łęcznej.
Teraz na jaw wychodzą kolejne szczegóły w tej sprawie. Na blogu Piłkarska Mafia pojawiły się wyjaśnienia jakie miał złożyć prokuratorom Ryszard M., były wieloletni fizjoterapeuta drużyny.
- Ponieważ akt oskarżenia nie trafił jeszcze do sądu, to nie mogę Wam napisać jakie Ryszard M. ma zarzuty, ale zapewne będziecie mogli wywnioskować z publikowanych protokołów przesłuchań. Są one dowodem w akcie oskarżenia dotyczącym tzw. gangu Fryzjera – napisał Dominik Panek, autor bloga, który na co dzień jest dziennikarzem Polskiego Radia.
A te są szokujące. Wynika z nich, że ustawić można było prawie każdy mecz, a w łapę brała większość sędziów. Wystarczyła krótka rozmowa. Propozycje najczęściej padały tuż przed spotkaniem, nawet w trakcie przedmeczowej rozgrzewki.
Jeśli wynik był satysfakcjonujący, to sędzia dostawał od 10 do 30 tys. zł. W ten sposób ustawiane były m.in. mecze Górnika z Legią Warszawa, Wisłą Kraków, czy Lechem Poznań. Wiedzieć o tym mieli prezes klubu i niektórzy zawodnicy.
- Wyjaśnienia są autentyczne, tak jak wszystkie materiały na moim blogu - mówi nam Panek.
Tak Ryszard M. miał opisywać w prokuraturze spotkanie z Wisłą Kraków w 2005 roku:
"Pamiętam, że przed meczem zadzwonił do mnie Mirek K. - były sędzia liniowy z Opola. On poinformował mnie, że M. będzie sędzią tego spotkania. Ja podjąłem temat, chciałem pozyskać M. i złożyć mu propozycję korzyści za pomoc w wygranej naszego klubu. Poprosiłem K. o rozmowę w tym zakresie czy wyraża zgodę na pomoc wygraniu tego meczu i przyjęciu pieniędzy. K. oddzwonił, że sprawa jest załatwiona i M. jest zainteresowany tematem. Pamiętam, że padały konkretne kwoty, to była kwota 10 tys. Pamiętam, że z M. rozmawiałem przed meczem, ponowiłem propozycję i uzyskałem potwierdzenie. Mecz zakończył się remisem 2-2. Pieniądze nie zostały przekazane bezpośrednio po meczu bo padł remis. Ustaliliśmy w rozmowie z piłkarzami, że jednak trzeba zapłacić za remis, bo wynik z Wisłą Kraków był dobry. Pieniądze dla M. poszły z premii piłkarzy. Pieniądze przyniósł mi ówczesny kapitan - J. bądź K. Przed meczem 2-3 piłkarzy wiedziało, że jest propozycja dla M. i on zgodził się przyjąć pieniądze za pomoc w wygraniu meczu. Wiedzieli o tym jacyś starsi zawodnicy z rady drużyny bądź kapitan, ale nie potrafię podać ich nazwisk. Informację tym piłkarzom przekazał trener Marek K. On dowiedział się o tym ode mnie. Pieniądze przekazałem M. pod Poznaniem 20 lub 21 maja 2005, my graliśmy w tym czasie z Lechem Poznań. Ja podjechałem na stację CPN gdzie się umówiliśmy, on jechał wtedy na Śląsk sędziować jakiś mecz”.
Ale byli też sędziowie, którzy nie brali: "Kolejny mecz to spotkanie Górnik Łęczna - Górnik Zabrze rozegrany w ostatniej kolejce 13 maja 2005 i zakończony naszym zwycięstwem 1:0. Sędzią głównym tego spotkania był Krzysztof S. To był ważny mecz dla końcowego układu tabeli i naszej obrony przed barażem. Nie dzwoniłem do S. przed meczem, jestem tego pewien. Zdecydowałem się podejść do niego bezpośrednio przed meczem, spytałem czy mógłby nam pomóc w tym meczu, nie zdążyłem nawet zaproponować mu pieniędzy. S. powiedział, że nie rozumie pytania i odszedł na drugą część boiska. Po prostu nie chciał ze mną rozmawiać. Do S. podszedłem w taki sposób po raz pierwszy, przy nim jako sędzim głównym nigdy nie wygraliśmy.”
Całość na blogu Piłkarska Mafia