Nie będzie planowanej na jutro licytacji komorniczej pięciu koni należących do Lubelskiego Klubu Jeździeckiego, który tonie w długach wobec miasta. Dzięki internetowej zbiórce zwierzęta kupi nabywca wskazany przez LKJ. Klub zadeklarował również, że po dobroci opuści miejską nieruchomość nad Bystrzycą
Licytacja komornicza została ogłoszona wskutek sądowego wyroku z powództwa Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, który żąda od klubu zapłaty zaległego czynszu za nieruchomości ze stajniami i wybiegami. Grunty należą do miasta, od którego dzierżawi je miejska spółka MOSiR, natomiast klub był tylko poddzierżawcą, ale przestał płacić. Spółka straciła cierpliwość i skierowała sprawę do sądu.
– Mamy już trzy prawomocne wyroki – mówi nam Miłosz Bednarczyk, rzecznik MOSiR. Jeden wyrok nakazuje eksmisję klubu, dwa pozostałe dotyczą zapłaty zaległości. – Są to kwoty 111 999 zł oraz 116 937 zł.
Żeby ściągnąć przynajmniej część pieniędzy, komornik planował zlicytować pięć koni należących do klubu. Sympatycy LKJ, którzy obawiali się, że zwierzęta trafią na rzeź, zorganizowali internetową zbiórkę na wykupienie koni. Ich akcja zakończyła się sukcesem, pieniądze udało się uzbierać, więc licytacja nie dojdzie do skutku.
– Konie zostaną kupione w trybie „z wolnej ręki” przez osobę wskazaną przez Lubelski Klub Jeździecki za kwotę nie mniejszą niż 20 tys. zł. MOSiR wyraził na to zgodę, czego konsekwencją będzie odwołanie piątkowej licytacji – informuje Bednarczyk. Oznacza to, że dług klubu wobec miasta stopnieje o mniej niż 10 proc. Co z resztą pieniędzy? – Komornik cały czas pracuje – mówi rzecznik.
Wiele wskazuje na to, że nie należy się również spodziewać burzliwej eksmisji. – Klub zobowiązał się do dobrowolnego opuszczenia nieruchomości przy ul. Ciepłej w terminie do 30 marca 2020 r. – informuje MOSiR.
Swoje plany wobec tych nieruchomości jasno precyzuje Ratusz, który zapowiedział wybudowanie właśnie tutaj nowego stadionu żużlowego i boisk treningowych. Nowy stadion planowano wcześniej w miejscu starego, przy Al. Zygmuntowskich, ale prezydent uznał, że dzięki zmianie lokalizacji odpadnie problem z poszukiwaniem tymczasowego toru dla żużlowców, a w nowym miejscu zmieści się lepszy obiekt. Koszty szacowane są na 180 mln zł.
Jak MOSiR zamierza wykorzystać ten teren pomiędzy zwolnieniem go przez LKJ a rozpoczęciem ewentualnej budowy? Tego spółka nie zdradza. – Poczekajmy najpierw, aż klub dotrzyma słowa – odpowiada Bednarczyk.
Historia końca LKJ
Przez wiele lat LKJ dzierżawił teren wprost od miasta. Umowa wygasła w 2013 r., a Ratusz jej nie przedłużył, tylko wydzierżawił grunt spółce MOSiR. Klub został poddzierżawcą z czynszem w wysokości 2 100 zł miesięcznie (2 grosze za mkw.). – To kompletnie nierealne – stwierdziła prezes klubu i po pół roku przestała płacić. Później winiła za to miasto. Tłumaczyła, że podczas inwestycji miejskich wodociągów rozkopano teren, co miało „doprowadzić klub do niewydolności finansowej”.