Na naszych oczach umiera lotnisko – alarmuje senator Jacek Bury (KO), który zarzuca bezczynność samorządowi województwa i władzom centralnym. Urzędnicy twierdzą, że ustalają finansową pomoc dla portu.
Zdaniem Burego port w Świdniku stał się „dzieckiem niechcianym”. Senator mówi, że rządowa pomoc dla lotnisk ominie porty regionalne i trafi tylko do Polskich Portów Lotniczych. – Dzisiaj na naszych oczach de facto umiera port lotniczy w Świdniku – ocenia polityk opozycji.
– Jeszcze dwa miesiące temu były takie ciche negocjacje między miastem, które jest głównym udziałowcem, a urzędem marszałkowskim, który jest mniejszościowym udziałowcem, o przekazaniu zarządu lotniska de facto w ręce PiS. Tam mieli wylądować ludzie związani ze strukturami lokalnymi – twierdzi Bury. – Nagle to wszystko ucichło, nagle lotnisko jest skazane na śmierć, na porażkę, ponieważ nie ma pieniędzy i nie ma pomysłów na to, jak je uratować w ciężkich czasach.
Trudną sytuację potwierdza sama spółka, bo port jest nieczynny od 14 marca ze względu na zamknięcie granic Polski i wstrzymanie lotów krajowych. Od tamtej pory lotnisko przyjęło tylko dwa transporty medyczne z Chin. Aby ograniczyć koszty, PLL poprosił pracowników o skorzystanie z urlopów i obciął wynagrodzenia o 20 proc., ale liczy też na pomoc rządową.
Lubelskie lotnisko wyjaśnia, że chce mieć takie same szanse na rynku, co Polskie Porty Lotnicze i przekonuje, że skoro państwo zamyka połączenia wszystkim lotniskom, to również wszystkim powinno zrekompensować straty wynikające z utraty połączeń.
– Aktualnie trwają rozmowy pomiędzy akcjonariuszami co do wsparcia finansowego portu w najbliższych miesiącach – zapewnia Remigiusz Małecki, rzecznik marszałka województwa. – Obecnie należy skupić uwagę na wypracowaniu takich rozwiązań, które znacznie zminimalizują straty Spółki wywołane pandemią.