Właściciel najbardziej znanej kotki w Polsce jeszcze nie zgłosił się po nią do schroniska „Na Paluchu” w Warszawie. Za to osób, które chcą zaopiekować się „Wawką”, bo tak w stolicy nazwano zwierzę, nie brakuje.
Kotka trafiła do stołecznego schroniska w niedzielę. Przyleciała „na gapę” samolotem, który miał rejs z Portu Lotniczego Lublin na Lotnisko Chopina w Warszawie. Nie wiadomo, jak dostała się na pokład maszyny LOT-u.
Kotka jest spokojna, zadbana i wykastrowana. Niestety nie ma chipa, więc odnalezienie jej właściciela jest raczej niemożliwe. Chyba, że zgłosi się do schroniska sam. Na razie tego nie zrobił.
– Kotka jest u nas na kwarantannie, która trwa 2 tygodnie – mówi Patrycja Jarosz ze Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt „Na Paluchu”. – Mamy nadzieję, że właściciel zwierzęcia się zgłosi, ponieważ sprawa stała się bardzo głośna. Ma na to kilkanaście dni. Na pewno właściciel kotki nie ma się czego obawiać ze strony schroniska. Zarówno adopcje zwierząt, jak i odbiory są bezpłatne.
Tymczasem zainteresowanie adopcją „Wawki” jest bardzo duże. – Kontaktowały się z nami osoby z różnych części Polski, także z okolic Lublina – przyznaje Patrycja Jarosz.
„Wawka” to najpopularniejszy i najbardziej rozpoznawalny kot, który trafił do warszawskiego schroniska. – Mieliśmy już koty jeżdżące tramwajami. Takiego, który leciał samolotem, mamy po raz pierwszy – przyznaje pani Patrycja.
Nie jest znany właściciel „Wawki”, nie wiadomo też, na którym lotnisku kotka dostała się na pokład. Samolot latał na trasach do Lublina, Gdańska i Poznania. Port Lotniczy Lublin zapewnia, że kot nie wsiadł w Świdniku. Tak samo twierdzą w poznańskim porcie, gdzie usłyszeliśmy, że ustalenie tego miejsca „jest spekulacją obarczoną ogromną dozą kociego sprytu”.
– Jeżeli jednak pytamy, czy to możliwe, aby kotka niepostrzeżenie weszła na pokład samolotu, to uważam, że właśnie ze względu na wyjątkowy spryt tego zwierzęcia jest to możliwe. Np. przy otwartym luku bagażowym, mimo najbardziej starannych procedur bezpieczeństwa, zabezpieczeń, ogrodzenia itd. – mówi Błażej Patryn, rzecznik prasowy Portu Lotniczego Poznań-Ławica.