Niespełna 9,5 tys. osób skorzystało z Portu Lotniczego Lublin w marcu. A dokładnie do 14 marca, gdy w związku z ogłoszeniem stanu epidemii lotnisko zostało zamknięte. W ponad siedmioletniej historii portu gorszy wynik zanotowano jedynie w pierwszym miesiącu działalności, gdy przez kilkanaście dni grudnia 2012 roku obsłużono 5,7 tys. pasażerów.
- Znajdujemy się w takiej samej sytuacji, jak wszystkie lotniska w Polsce oraz wiele w Europie i na świecie – przyznaje Piotr Jankowski, rzecznik prasowy Portu Lotniczego Lublin. O tym, że epidemia koronawirusa ma negatywny wpływ na ruch pasażerski mówił już przed miesiącem, tłumacząc lutowy spadek liczby podróżnych.
Marzec był jeszcze gorszy. W ostatnich dniach przed zamknięciem widać było zwiększone zainteresowanie niektórymi lotami ze strony osób, które chciały wrócić do kraju, ale praktycznie żadnego obłożenia nie było na trasie do Izraela, który wcześniej do Polski wprowadził obostrzenia dotyczące przekraczania granic.
Ostatecznie od 15 marca lubelskie lotnisko zawiesiło działalność. Na miejscu dyżurują jedynie funkcjonariusze Służby Ochrony Lotniska i Lotniskowej Służby Ratowniczo-Gaśniczej. Pozostali pracownicy wykorzystują zaległe urlopy, korzystają z prawa do opieki nad dziećmi lub pracują zdalnie. Taki stan rzeczy potrwa przynajmniej do 11 kwietnia. - Nie wiemy, co będzie później. Jesteśmy uzależnieni od sytuacji epidemicznej i decyzji władz – przyznaje Jankowski.
Niezależnie od tego, kiedy lotnisko wznowi działalność, opóźnione zostanie uruchomienie lotów do Kolonii/Bonn. To połączenie od 10 czerwca miały obsługiwać linie Eurowings. – Już wiemy, że nie nastąpi to w tym terminie. Od przewoźnika mamy jednak informację o przesunięciu daty inauguracji tej trasy, a nie o jej likwidacji – podsumowuje rzecznik portu.