- Siedzę w pomieszczeniu w centrum Lubartowa - relacjonuje w telefonicznej rozmowie Michał, nasz Czytelnik z Lubartowa. - Przez duże okno widzę, co dzieje się na ulicach. Jest tragicznie!
Nic dziwnego, że koła aut kręcą się na ślizgawce, którą stały się lubartowskie ulice i nie mogą "załapać” kawałka nawierzchni, która pozwoliłaby im ruszyć z miejsca.
To nie pierwsza zimowa "przyjemność”, która spotkała kierowców z Lubartowa i przejeżdżających przez to miasto tranzytem. Podobnie ślisko było podczas przedświątecznego ataku zimy.
Nikt jednak nie wyciągnął wniosków z tamtych doświadczeń. Jak widać to dzisiaj, niewiele wskórali nawet radni, którzy o gigantycznej ślizgawce, jaką w przedświątecznym tygodniu stał się 30-tysięczny Lubartów, mówili podczas sesji Rady Miasta w poniedziałek.
Równie tragicznie będzie prawdopodobnie w przyszłości, bo – z tego, co wiem – przetarg na zimowe utrzymanie lubartowskich ulic wygrała firma, która ma jeden pług! Trudno się dziwić, że jej oferta była najtańsza. Czarno widzę dalszy ciąg zimy w Lubartowie.
Choć z uwagi na kolor śniegu raczej powinienem chyba powiedzieć, że widzę to... biało.