Lubartów: Zniszczone podłogi i popękane szyby - w takim stanie ośrodek kultury zostawił budynek spółdzielni.
- Każdy, kto przyjdzie do naszego budynku przy ul. Cichej, zostanie oprowadzony przez naszego pracownika. Niech mieszkańcy Lubartowa zobaczą, w jakim stanie jest budynek po wyprowadzeniu się LOK - mówi Jacek Tomasiak, prezes spółdzielni.
Prezes "wycieczkę” po opuszczonych pomieszczeniach zaczyna od sekretariatu i gabinetu dyrektora LOK. W pierwszym pomieszczeniu została tylko betonowa posadzka. LOK zabrał ze sobą linoleum. Przy ścianie wiszą kable od centralki telefonicznej. Najgorzej jest w sali widowiskowej. Zniszczona podłoga, w oknach popękane szyby i co najgorsze - cieknący dach. W innym pomieszczeniu - wykręcone lampy.
Wycieczka po "zrujnowanym" ośrodku kultury. Zdjęcia i montaż: Agnieszka Mazuś
- Ludzie eksmitowani za niepłacenie czynszu oddają nam lokale w lepszym stanie - załamuje ręce prezes Tomasiak. - A tu przecież byli ludzie kultury.
Prezes uważa, że powinien otrzymać budynek w takim stanie, jaki był przed trzynastoma laty, kiedy spółdzielnia przekazała go domowi kultury. Pokazuje pomieszczenia, które zajmowała działająca przy LOK redakcja tygodnika Lubartowianka, z odmalowanymi ścianami i zadbanym parkietem. - Do tych pomieszczeń nie mam zastrzeżeń, dlaczego LOK nie dbał tak o wszystkie - pyta prezes.
- Spółdzielnia nigdy nie przeprowadzała oceny technicznej tego obiektu. Dobrze, że się wyprowadziliśmy, bo tam nie można już wpuścić ludzi - mówi. I podkreśla, że LOK zabrał ze sobą tylko to, co do niego należało. Jego nowa siedziba - część budynku Gimnazjum nr 2 - jest o wiele bardziej zadbana, choć wybudowano ją w tym samym czasie co budynek spółdzielczy.