Jest prawomocny wyrok w sprawie byłego dyrektora gimnazjum w Skrobowie, niedaleko Lubartowa. Marek M. został uznany winnym molestowania seksualnego uczennicy. Dostał za to dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć.
Czwartkowy wyrok Sądu Okręgowego w Lublinie to finał sprawy, której początku sięgają 2007r. Marek M. był wtedy dyrektorem gimnazjum w Skrobowie, w gminie Lubartów. Z akt sprawy wynika, że molestował seksualnie 14-letnią uczennicę. Zaproponował jej podwiezienie do domu. Po drodze skręcił w leśną drogę i zaczął obmacywać dziewczynkę. Chwytał ją za uda i wkładał rękę pod bluzkę – ustalili śledczy.
Dziewczynka uciekła, a później z powodu traumy zaczęła opuszczać lekcje. Dyrektor gimnazjum zawiadomił o tym sąd rodzinny. W efekcie nastolatka trafiła pod dozór kuratora. Poddała się również terapii. Podczas leczenia przyznała, że dyrektor szkoły napastował ją seksualnie. Sprawą zajęła się prokuratura, a Marek M. na kilka miesięcy trafił do aresztu.
Dyrektorowi postawiono trzy zarzuty. Dotyczyły one napastowana seksualnego oraz oszustwa. Dyrektor wyłudził blisko 150 zł wynagrodzenia za indywidualne nauczanie nastolatki. Wpisał do dziennika oceny z fikcyjnych zajęć, a później zainkasował pieniądze. Śledczy zarzucili mu również, że po tym jak poinformował sąd rodzinny o absencji uczennicy, nie przekazał informacji o jej zwolnieniu lekarskim. W efekcie dziecko trafiło pod dozór kuratora.
Podczas procesu Marek M. nie przyznał się do winy. Głównym dowodem przeciwko nauczycielowi były zeznania nastolatki. W czerwcu 2012 r. Sąd Rejonowy Lublin-Zachód uniewinnił Marka M. od zarzutu molestowania.
Po apelacji sprawa wróciła na wokandę. Proces toczył się za zamkniętymi drzwiami. W kwietniu sąd uznał Marka M. winnym wszystkich zarzutów. Wymierzył mu za to karę 2 lat więzienia w zawieszeniu na pięć. Nałożył również na Marka M. pięcioletni zakaz wykonywania zawodów, związanych z wychowaniem i edukacją małoletnich.
Od tego rozstrzygnięcia odwołała się zarówno obrona, jak i prokuratura. W rezultacie Sąd Okręgowy w Lublinie uniewinnił Marka M. tylko od zarzutu, dotyczącego zwolnienia lekarskiego nastolatki.
– Oskarżony nie miał prawnego obowiązku informowania sądu o takim zwolnieniu. Jego zachowanie można oceniać tylko pod względem etycznym – wyjaśniła sędzia Katarzyna Żmigrodzka.
Sąd nie miał również wątpliwości, że zebrane w sprawie dowody przesądzają o winie Marka M.
– Jedyna opinia biegłej, która była korzystna dla oskarżonego, a dyskwalifikowała wiarygodność pokrzywdzonej jest sporządzona w sposób, który wskazuje na to, że biegła do pewnej przyjętej tezy dopasowała fragmenty materiału dowodowego – oceniła sędzia Żmigrodzka. – Konfrontacje biegłych doprowadziły do słusznego wniosku, że pokrzywdzona doznała traumy, a jej zeznania są wiarygodne. Nie ma w nich miejsca na konfabulację.
Sąd nie miał również wątpliwości, że Marek M. wyłudził pieniądze za fikcyjne lekcje. Wpisał do dziennika zajęcia, które się nie odbyły, a potem dostał za to wynagrodzenie. Jednocześnie jednak, sąd nie zgodził się na zaostrzenie kary wobec Marka M., o co wnioskował prokurator.
– Nie ma potrzeby zaostrzenia kary. Okoliczności czynu są karygodne, ale nie drastyczne. Należy również uwzględnić postawę oskarżonego, który przez 12 lat cieszy się nienaganną opinią. Nie wchodził w konflikt z prawem – przypomniała sędzia Żmigrodzka.
Wyrok 2 lat więzienia w zawieszeniu na pięć został utrzymany. Marek M. ma również zapłacić 2 tys. zł grzywny. Obowiązuje go także zakaz pracy związanej ze edukacją małoletnich.