Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Lubelskie Ekstra

3 lipca 2016 r.
18:11

Rosław Szaybo. Prywatny człowiek

116 0 A A
Rosław Szaybo
Rosław Szaybo

Rozmowa z Rosławem Szaybo, wykładowcą i profesorem ASP w Warszawie, grafikiem i plakacistą, byłym dyrektorem wytwórni CBS, autorem legendarnych okładek płytowych

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

• Korzenie rodzinne?

- Lublin. Piękna matka, piękne siostry, piękny dziadek, piękna babcia. Dziadek Jerzy Orłowski był rejentem lubelskim. Dziadkowie mieszkali na ulicy Chopina, pod numerem dziewiątym. Zajmowali całe piętro. To jest ten dom z Matką Boską.

• Pamięta pan ten dom z dzieciństwa?

- Tak, Pamiętam ogromny pokój, stół przy którym siadało dwadzieścia parę osób. Pamiętam park, do którego zabierała mnie niańka. A poza tym byłem chrzczony w katedrze lubelskiej. Związki z Lublinem były o tyle zabawne, że kupę rzeczy mi się wydarzyło tutaj mimo woli. Krótko mówiąc.

• Ojciec?

- Janusz Szaybo miał bardzo piękny głos. Był budowlańcem, specjalistą od reklamy, od targów. Coś załatwiał w Lublinie, przypadkiem ktoś usłyszał jego głos i chciał dać mu stypendium w La Scali. Ojciec spotkał później moją mamę i na tym się skończyło śpiewanie w La Scali. Natomiast zakochał się śmiertelnie i tak mu pozostało.

• Matka?

- Była bardzo piękna. Pamiętam, że kochał się w niej znany fotografik lubelski Edward Hartwig. Robił jej portrety, które mam do dzisiaj. Fantastyczne zupełnie. Później rodzina przeprowadziła się do Warszawy. Choć urodziłem się w Poznaniu, byłem w Lublinie kilkanaście razy. Za każdym razem bardzo to miasto mi się podobało. Przyjaźniłem się z Mirkiem Olszówką. Bardzo go lubiłem i bardzo żałuję, że go już nie ma. Ponieważ w naszej rodzinie ojciec i wszyscy robili sobie zdjęcia, to przekazałem do Muzeum Lubelskiego ogromne portfolio fotografii z Lublina, które wzbogaciło lubelską historię.

• Jak zaczęła się przygoda z grafiką? Jak to szło?

- Szło to bardzo zabawnie. Zawsze rysowałem. Marzyłem, żeby pójść na akademię, ale miałem problem z matematyką, fizyką i chemią. Nie miałem matury, nie mogłem zdać na akademię. Wzięto mnie do wojska. W tym wojsku zaczęły się dziać przedziwne rzeczy. Był konkurs na najlepszą świetlicę w garnizonie. Zdobyłem pierwsze miejsce. Następnego dnia przyszedł oficer i powiedział: Pakuj się, zabieram cię do garnizonowego klubu oficerów w Olsztynie. Klub mieścił się w pięknym pałacu obok zamku. Tam robiłem dekoracje. Na 1 maja, na 22 lipca. Zdjęcia, Bóg wie co. W pewnym momencie mój przełożony, który był w randze majora powiedział: Słuchaj, jak jesteś taki zdolny, to mnie narysuj. Siadł, ja go narysowałem, on to wziął. Powiedział: Narysuj mi żonę. Narysowałem. Potem kolejno zrobiłem córkę, matkę, babcię. Nie wiedziałem, że on to wszystko zbierał do kupy i posłał na ogólnopolską wystawę plastyczną. Zdobyłem pierwszą nagrodę. Wtedy powiedział mi: wypierzaj na akademię, bo żołnierzem nie będziesz. Zrobiłem maturę na kursach wieczorowych, w mundurze zdałem na akademię. Byłem zachwycony, tak się zaczęło.

• Najważniejsi nauczyciele na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie?

- Profesor Henryk Tomaszewski, który prowadził pracownię plakatu i Wojciech Fangor, u nich robiłem dyplom. Jak skończyłem, byłem już znany na rynku.

• Skąd okładki płyt, skąd praca w wytwórni CBS? Znów przypadek?

- Wszystko zdarza się przez łut szczęścia i przypadek. Matka była bardzo znaną modystką, przyszła do niej klientka. Spojrzała na mój obrazek, który matka powiesiła sobie na ścianie i powiedziała: To ładny obrazek. Matka na to, że to jej syna. Wygląda, że jest zdolny - odparła klientka. Matka: Oczywiście, że jest zdolny, bo ja w ciąży rysowałam. - A czy nie chciałby syn przypadkiem robić okładek do płyt? - Na pewno - odparła matka. To proszę go przysłać do Polskich Nagrań na rozmowę. Okazało się, że to była dyrektorka z Polskich Nagrań. Czyli przypadek. Od razu dostałem okładkę do roboty. Cenzura nie zwróciła uwagi, że zrobiłem okładkę, która nie powinna się ukazać.

• Dlaczego?

- Tytuł płyty „Idzie żołnierz borem, lasem”. Zrobiłem szare szeregi z czerwonymi opaskami w ręku. Jak to oni puścili. Potem się zaczęła seria Polish jazz. To była fantastyczna rzecz. Chodziłem na koncerty, przyjaźniłem się z najlepszymi muzykami. Komeda, Zylber, nie Zylber. Wszedłem w to, co było najlepsze. Okładka „Astigmatic. The music of Komeda” zdobyła uznanie na tyle, że została wybrana najlepszą okładką i płytą 50-lecia. Bardzo przyjemne dla grafika, który to zrobił.

• Jak pan trafił do wytwórni CBS?

- Znowu przez przypadek. Ponieważ robiłem okładki do płyt i portfolio, a miałem przyjaciela w Nowym Jorku, z którym w Polsce razem pracowaliśmy i wygrywaliśmy konkursy, a zdarzyło się, że jadł obiad z dyrektorem artystycznym Columbii w Nowym Jorku i ten zapytał: Nie znasz kogoś, bo poszukujemy dyrektora. - Tak się składa, że znam kogoś, kto robi okładki jazzowe. To daj mi jego namiary. Następnego dnia dostałem telefon w nocy z Nowego Jorku z pytaniem, czy chciałbym zostać dyrektorem CBS. 

• Co pan odpowiedział?

- Zapytałem zaspanym głosem: Co to jest CBS. Oni powiedzieli: Fantastycznie, szukamy faceta, który jest zdolny i który nie wie, co to jest CBS. Dwa dni później dostałem list. Poszedłem na spotkanie. I musiałem szybko zmienić pracę. A pracowałem w bardzo dobrej agencji reklamowej. Ale propozycja ze strony CBS była fantastyczna. Fantastyczna do tego stopnia, że trudno mi o tym opowiedzieć, bo nie chcę, żeby ludzie myśleli, że zmyślam. To były podróże po całym świecie, spotkania z artystami, samoloty pierwsza klasa, fantastyczne samochody. Krótko mówiąc fantastyczne życie dla młodego człowieka. Wszystko to się działo w swinging London, który był sensacją w tamtym momencie. To była kolebka wszystkiego, co działo się na świecie. W modzie, w muzyce. To jest nie do opowiedzenia. To se ne wrati. Zresztą nie musi się wracać. Przeżyłem w Anglii fantastyczne lata. Wróciłem do Polski dopiero w 1993 roku. Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie ściągnęła mnie na profesora. Dostałem katedrę fotografii użytecznej, którą prowadziłem do zeszłego roku.

• Wróćmy do tego fantastycznego okresu nie do opisania. Pierwsza okładka dla wytwórni CBS?

- Harry Conick. Od początku pracowałem z największymi. Każdy dzień przynosił nowe wyzwania. Na przykład okładka do płyty Judas Priest „British Steel”, która - znowu - została wybrana okładką 50-lecia na świecie.

• Kilka nazwisk?

- Elton John, Janis Joplin, Miles Davis, Michael Jackson. Ale to wygląda, jakbym się chwalił. Na przykład George Michael jest dziś poważnym facetem, a jak go spotkałem pierwszy raz miał 17 lat i młodzieńczy trądzik. To były bardzo profesjonalne kontakty. Choć poznałem wiele pięknych piosenkarek, nie miałem z nimi żadnych erotycznych przygód. Ja żyję dziś i jutro, nie żyję wczoraj i dla mnie to już tylko bardzo interesująca przeszłość. Jestem bardzo normalny. Nie “pawię” się, nie puszę, nie mam nad głową żadnej aureoli. Lubię swój zawód. To wszystko

• Leonard Cohen?

- Przyszedł do mnie, bo miałem robić okładkę. Siadł. Wypiliśmy kawę. Papieros. Poprosił, żebym mu zrobił okładkę, która będzie inna. Nad tą innością myślałem. Spytałem go, czy ma jakieś zdjęcia, które bardzo lubi.

• Co Leonard Cohen na to?

- Że ma takie, które bardzo lubi. Ale ono jest niedobre. I pokazał mi. Ja odpowiedziałem: Właśnie niedobre zdjęcie zrobi nam dobrą okładkę. Przyszło mi do głowy, żeby wszystkie tytuły dać na przód. Odwróciłem historię. Był zachwycony. I jest okładka, jedyna, na której Cohen nie wygląda jak przystojny syn Abrahama.

• Zrobił pan plakat to sztuki Leonard Cohen Boogie Street w Teatrze Starym w Lublinie. Boogie Street to świat zewnętrzny, który nas wciąga. Czy panu udało się ochronić swoją intymność. Nie dać się wessać przez Boogie Street?

- To jest takie marzenie, które się nie udaje. Cohenowi nie bardzo się to udało, bo miał różne zapaści psychiczne, spędził całe lata w jakimś klasztorze buddyjskim. Sami się odkrywamy bez przerwy. Nie jestem w stanie czytać na Facebooku tego, co ludzie piszą. A piszą, że byli w ubikacji i się im bardzo udało. Obnażają się nie wiadomo po co. Robią sobie selfie. Każdy che być znany i ważny. A przecież selfie znaczy, że ktoś ma kompleks. W życiu bym sobie nie zrobił selfie. Na tle kolumny Zygmunta. Mój świat jest otwarty na bliskie osoby. Nie dzielę się swoimi bólami brzucha. Nie interesuje mnie, żeby mieć 15 tysięcy przyjaciół, że jak się odezwę, to dostanę od nich lajka. Lubię żonę, przyjaciół. Nie jest tak, że kocham wszystkich.

• Co pan teraz projektuje?

- Co mi podejdzie pod rękę. Zrobiłem plakat dla Teatru Starego, robię okładkę dla Muńka Staszczyka, dla Dudusia Matyszkiewicza.

• Czy jest pan dziś człowiekiem spełnionym i szczęśliwym?

- Kompletnie. Kompletnie. Nic bym nie zmieniał. Co mnie cieszy. Kiedyś jakiś młody człowiek powiedział, że trzeba uważać, bo chociaż cię stać, to dwóch kotletów nie zjesz w tym samym czasie. Ja jestem skromny facet. Nie potrzebuję jachtu ani prywatnego samolotu. Ani ferrari. Jeżdżę tramwajem i autobusem. I bardzo to lubię.

• Mniej znaczy więcej?

- Tak. Zdecydowanie. Zdecydowanie.

• Co w życiu jest najważniejsze? Rodzina, praca, Bóg, porządek wewnętrzny?

- Własność. Ja. Jeśli dobrze prosperuję, to moja córka wyrasta w dobrym otoczeniu. Jeżeli ja jestem zdrowy, to moja żona nie musi latać do apteki po lekarstwa. Ja jest bardzo ważne.

• Dlaczego?

- Ja wpływam na innych. Bóg może jest gdzieś, ale to nie znaczy, że go cały czas dotykam. Ale możliwe że gdzieś mną kieruje. Nie wiem. Nie jestem specjalnie religijny. Na pewno nie wierzę w Allaha. Nie wierzę w islam. Natomiast wierzę, że człowiek sam jest w jakimś sensie Bogiem, bo kreuje rzeczywistość. I jeżeli jest Bóg, to człowiek jest wysłannikiem idei Boga. Kochaj bliźniego swego - na przykład. To też jest przesada, bo bardzo łatwo się zgubić w tym. Natomiast bardzo trudno jest kochać żonę, dziecko.

• Dlaczego?

- Dlatego, że wszystkie trudne rzeczy, jakie mamy w sobie, z sobą powodują, że to kochanie jest czasami drogą przez mękę. Że na przykład ktoś ma wady, a my musimy nauczyć się je lubić.

• Na tym polega miłość?

- Nie, nie miłość. Tylko tolerancja.

• Co to jest w takim razie miłość?

- Ludzie kochają psy. Jak psy lubię. Dla mnie słowo kocham jest strasznie ważnym słowem, którego nie powinno się używać za często. Jedno wiem na pewno. Nigdy nie chciałem być księdzem, politykiem, mieć władzę, być rektorem akademii. Nie interesują mnie tego typu uzgodnienia ze światem. Ja jestem prywatny facet. Prywatność jest dla mnie jedną z cech, które warto przy sobie trzymać.

• Kiedyś Michał Urbaniak powiedział mi, że każdy w życiu musi się czegoś trzymać. Czego pan się trzyma w życiu?

- Uczciwości.

• Marzenia?

- Wszystkie spełniam. Są bardzo proste. Dobrze spać, nie chorować, żyć w zgodzie z otoczeniem. Nie kopać staruszek na ulicy.

• Jeden z buddyjskich mnichów, to a propos Cohena powiedział, że na człowieka codziennie czekają 24 nowiutkie, jeszcze nie napoczęte godziny. I nie potrafi tego wykorzystać.

- Brawo. Fantastyczne. Pomaga w tym podzielność uwagi. Jak się ją ma w te 24 godziny można wpakować bardzo wiele rzeczy. Profesor Tomaszewski powtarzał: Gdyby człowiek wiedział, gdzie upadnie, to by usiadł.

 

Czytaj więcej o:

Pozostałe informacje

Czerwona kartka Szczęsnego, gol Lewandowskiego i wielkie emocje w meczu Real Madryt - Barcelona

Czerwona kartka Szczęsnego, gol Lewandowskiego i wielkie emocje w meczu Real Madryt - Barcelona

Wielkie emocje w finale Superpucharu Hiszpanii. Real Madryt prowadził z Barceloną 1:0, ale drużyna Roberta Lewandowskiego i Wojciecha Szczęsnego odpowiedziała... pięcioma golami. Ostatecznie pokonała „Królewskich” 5:2 mimo czerwonej kartki polskiego bramkarza.

Europosłanka Marta Wcisło
Sport/Polityka

Marta Wcisło oburzona wypowiedzią ministra. Poszło o planowany stadion żużlowy w Lublinie

Europosłankę z Lublina zdenerwowały słowa Ireneusz Rasia, wiceministra sportu i turystyki. Poszło o stwierdzenie dotyczące ewentualnego dofinansowania budowy stadionu żużlowego. Ministrowi „trudno by było wyobrazić sobie”, aby budżet państwa dołożył do inwestycji, wartej 250-300 mln zł.

 PGE Start Lublin w efektownym stylu pokonał Tasomix Rosiek Stal Ostrów Wielkopolski
galeria

PGE Start Lublin w efektownym stylu pokonał Tasomix Rosiek Stal Ostrów Wielkopolski

To był znakomity występ koszykarzy PGE Startu Lublin. Podopieczni Wojciecha Kamińskiego nie dość, że wygrali z Tasomix Rosiek Stal Ostrów Wielkopolski to jeszcze zagwarantowali sobie prawo udziału w turnieju Pekao S.A. Puchar Polski

Kadr z filmu zapisującego poczynania litewskiego kierowcy

„Główna rola” w filmie kosztowała go 1000 złotych

30-letni obywatel Litwy został ukarany mandatem w wysokości 1000 złotych. Tyle kosztowała go brawurowe wyprzedzanie na skrzyżowaniu, nagrane przez innego kierowcę.

Żółte kamery poskromią piratów drogowych

Żółte kamery poskromią piratów drogowych

43 nowe urządzenia odcinkowego pomiaru prędkości (opp) obejmą nadzorem blisko 400 km dróg ekspresowych i autostrad. To kolejny krok w kierunku poprawy bezpieczeństwa na polskich drogach. Pierwsze nowe urządzenia zaczną rejestrować wykroczenia w połowie 2026 roku. W sumie będzie to 114 opp na polskich drogach nadzorowanych przez CANARD.

Magdalena Szymkiewicz zdobyła w Poznaniu 23 pkt

Polski Cukier AZS UMCS już bez Krzysztofa Szewczyka przegrał w Poznaniu

Trzęsienie ziemi w ekipie z Lublina na pewno nie pomogło koszykarkom. W niedzielę Polski Cukier AZS UMCS już bez Krzysztofa Szewczyka na ławce musiał uznać wyższość rywalek z Poznania. Enea AZS Politechnika niespodziewanie pokonała akademiczki 80:71.

Nowy „szeryf” w Rykach

Nowy „szeryf” w Rykach

W Komendzie Powiatowej Policji w Rykach odbyła się zmiana warty na stanowisku komendanta. Pełnienie obowiązków na tym stanowisku powierzono nadkomisarzowi Łukaszowi Walo, dotychczasowemu I zastępcy komendanta.

Kury i indyki muszą być zaszczepione. Obowiązkowo!

Kury i indyki muszą być zaszczepione. Obowiązkowo!

Obowiązek szczepienia kur i indyków przeciwko chorobie rzekomego pomoru drobiu wprowadził wojewoda lubelski na terenie całego województwa lubelskiego. W regionie dotychczas wykryto dwa ogniska tej choroby.

Paweł Tetelewski ma swój pomysł na MKS FunFloor Lublin

Paweł Tetelewski (MKS FunFloor Lublin): Chcemy grać równo przez 60 minut

W piątkowy wieczór kibice w hali Globus po raz pierwszy na własne oczy mogli zobaczyć MKS FunFloor pod wodzą Pawła Tetelewskiego. Jakie wnioski można wyciągnąć po meczu z Energą Szczypiorno Kalisz?

"Zimne nóżki" z kolekcji prof. Jarosława Dumanowskiego
Kuchnia

"Zimne nóżki" z kolekcji prof. Jarosława Dumanowskiego

Wraca moda na kulinaria według receptur naszych bać i dziadków. Dziś przypominamy kilka przepisów z kolekcji prof. Jarosława Dumanowskiego. Uczony z Torunia jest pasjonatem starodawnej kuchni i...pierników. Dziś kilka wybranych receptur na dobrze znane, acz zapomniane smakołyki.

Marek Marciniak w sumie rzucił w Płocku cztery bramki

Polska wygrała Turniej 4 Narodów. Występy Marka Marciniaka z Azotów Puławy

Reprezentacja Polski mężczyzn w kompletem zwycięstw wygrała Turniej 4 Narodów, który był rozgrywany w Płocku. W ekipie Biało-Czerwonych wystąpił zawodnik Azotów Puławy Marek Marciniak.

Wizualizacja bloku
Biała Podlaska

Budowa bloku komunalnego nie ruszyła. Miejska spółka wciąż czeka na przelew z BGK

Przelew z dofinansowaniem na konto Zakładu Gospodarki Lokalowej w Białej Podlaskiej jeszcze nie dotarł. Dlatego miejska spółka, pomimo pierwotnych zapowiedzi, przetargu na budowę bloku z mieszkaniami komunalnymi jeszcze na ogłosiła.

Wirus HIV w zbliżeniu mikroskopowym
zdrowie

Ludzie nadal umierają na AIDS. Na tę chorobę leku jeszcze nie wynaleziono

Mamy progres w leczeniu, ale nadal nie potrafimy wytworzyć leku, który całkowicie eliminowałby HIV z zakażonego organizmu. O wirusie, o którym głośno było zwłaszcza w latach 80-tych XX wieku rozmawiamy z prof. Anną Bogucką-Kocką, kierownikiem Katedry i Zakładu Biologii z Genetyką Wydziału Farmaceutycznego Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.

Łyżwy na Placu Litewskim? Rośnie liczba zwolenników budowy miejskiego lodowiska
Lublin

Łyżwy na Placu Litewskim? Rośnie liczba zwolenników budowy miejskiego lodowiska

Najpierw Konrad Wcisło z klubu prezydenta Krzysztofa Żuka, a teraz Robert Derewenda z klubu PiS. Obaj dopytują o pomysł utworzenia w centrum Lublina dodatkowego, miejskiego lodowiska. Czy ta idea ma szansę realizacji?

Pijany kierowca o włos od śmierci. Bariery wbiły się w samochód

Pijany kierowca o włos od śmierci. Bariery wbiły się w samochód

Dzisiaj ok. 3:30 nad ranem na drodze krajowej nr 74 w miejscowości Borownica w powiecie janowskim kierowca audi wpadł w poślizg i uderzył w bariery energochłonne. Te przebiły samochód na wylot.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium