Lubelskie jest cały czas w czołówce, jeśli chodzi o liczbę nowych zakażeń SARS-CoV-2. Pod koniec tego tygodnia w naszym regionie może być już nawet 600 nowych przypadków dziennie.
W związku z tym można się też spodziewać wzrostu liczby pacjentów z COVID-19, którzy będą wymagali leczenia w szpitalach. Stąd w kolejnych lecznicach w regionie są udostępniane miejsca dla takich chorych. W poniedziałek łóżka dla pacjentów covidowych zostały uruchomione w szpitalu w Parczewie, kolejne pojawią się jeszcze w tym tygodniu w Białej Podlaskiej.
- Chcemy też, żeby dodatkowe miejsca pojawiły się w południowym rejonie naszego województwa. Prowadzimy już rozmowy w tej sprawie z jednym ze szpitali – tłumaczy wojewoda. Zaznacza: - Nie chcemy jednak nadmiernie rozwijać bazy covidowej w szpitalach niezakaźnych, żeby dostęp do opieki dla pacjentów niezakażonych był możliwie jak najlepszy.
Prawdopodobnie pod koniec tygodnia będzie też więcej miejsc w szpitalu tymczasowym w Targach Lublin. - Warunkiem uruchomienia kolejnego modułu w tym szpitalu jest 49 zajętych miejsc przy 56 aktualnie dostępnych. Można się więc spodziewać, że jeszcze w tym tygodniu zostanie tam uruchomionych kolejnych 28 łóżek – zapowiada wojewoda.
Liczba pacjentów z COVID-19 w tymczasowej lecznicy wzrosła do 46. – Wzrost jest znaczący. Jest o dwa razy więcej hospitalizacji niż przed tygodniem. Podczas minionego weekendu przybywało po kilku pacjentów dziennie – mówi Anna Guzowska, rzeczniczka SPSK1 w Lublinie. – Aktualnie w szpitalu tymczasowym działa tylko
56-łóżkowy oddział wewnętrzny, respiratorowy nie został jeszcze ponownie uruchomiony.
Jak informuje rzeczniczka, w Klinice Chorób Zakaźnych SPSK1 w Lublinie od kilku tygodni praktycznie nie ma wolnych miejsc dla pacjentów zakażonych koronawirusem. - W Klinice Anestezjologii i Intensywnej Terapii przebywają osoby z najcięższym przebiegiem choroby. Wszyscy, którzy są tam obecnie hospitalizowani nie szczepili się przeciwko COVID-19. Ostatnie zgony, które miały tam miejsce dotyczyły również pacjentów niezaszczepionych – przyznaje Guzowska.