Jesień będzie pierwszym testem wyszczepienia populacyjnego, czyli tego, jak szczepionka realnie chroni przed hospitalizacjami i zgonami w populacji – powiedział PAP specjalista ds. chorób zakaźnych prof. Miłosz Parczewski.
- Liczba hospitalizacji osób zakażonych koronawirusem rośnie powoli. System spokojnie wchłania te osoby, które wymagają hospitalizacji i leczy je. To nadal stan równowagi – część pacjentów zdrowieje, zwalniają łóżka, są przyjmowane inne osoby – powiedział w rozmowie z PAP lekarz naczelny ds. COVID-19 w szczecińskim szpitalu wojewódzkim prof. Miłosz Parczewski.
Zaznaczył, że każde zwiększenie liczby pacjentów na oddziale zakaźnym wiąże się z ograniczeniami w dostępie do innych oddziałów, ale obecnie sytuacja nie jest dramatyczna – we wszystkich województwach są m.in. łóżka w szpitalach tymczasowych.
Dodał, że liczby hospitalizowanych pacjentów w okresie jesienno-zimowym będą z pewnością jeszcze trochę rosły.
- Trzeba pamiętać, że jesień będzie pierwszym testem wyszczepienia populacyjnego, czyli tego, jak szczepionka realnie chroni przed hospitalizacjami i zgonami w populacji. Wiemy, że szczepionki wielokrotnie zmniejszają ryzyko ciężkiego przebiegu choroby – podkreślił prof. Parczewski.
Pytany o to, kto trafia obecnie na oddział zakaźny szczecińskiego szpitala wojewódzkiego powiedział, że jest "bardzo szeroki przekrój wiekowy pacjentów" – w znakomitej większości są to jednak pacjenci niezaszczepieni.
- To osoby starsze, częściowo niezaszczepione. Mamy osoby, które trafiają po zakażeniu z ognisk, na przykład – niestety – po zakażeniach z sanatoriów. Mamy kilka osób w wieku 40-50 lat, to osoby niezaszczepione, zostały przyjęte z zapaleniem płuc. Widzimy u nich dość szybko postępujące zapalenie – powiedział lekarz. Dodał, że stan tych osób jest "średni i okresowo ciężki".
Zapytany o różnice między obecnym przebiegiem choroby u pacjentów w porównaniu z przebiegiem w poprzednich falach, prof. Parczewski odpowiedział, że "jeszcze za wcześnie, aby dobrze odpowiedzieć na to pytanie".
- Być może ten czas progresji do zapalenia płuc jest trochę krótszy, ale to nadal są zbyt małe próby, aby przeprowadzić taką analizę albo żeby dokładnie to określić. Dla nas kluczowe objawy są bardzo podobne: głównie chodzi o duszność, spadki wysycenia krwi tlenem – może jeszcze nie jest to niewydolność oddechowa, ale zaburzenia wymiany gazowej, które powodują, że płuca nie są w stanie odpowiednio natlenić krwi – wyjaśnił lekarz.
Dodał, że u pacjentów nadal często występuje gorączka i kaszel, mniej osób niż w pierwszej fali traci węch i smak.
Prof. Parczewski podkreślił, że kluczowe jest dodatkowej dawki szczepionki przez osoby starsze i z niedoborem odporności "ponieważ choruje już część osób, które były najwcześniej zaszczepione". - Wiemy, że ta odporność zmniejsza się po 6-9 miesiącach – zaznaczył.
Wskazał, że należy wrócić do przestrzegania najprostszych zasad – dystansu, używania masek, dbałości o to, aby przy objawach z górnych dróg oddechowych nie narażać innych.
- Przebywamy teraz częściej w zamkniętych pomieszczeniach, gdzie chmury aerozolu wirusowego utrzymują się i można ulec zakażeniu w bliskim kontakcie – powiedział lekarz.