Do końca miesiąca do Polski ma dotrzeć nawet 7 milionów dawek szczepionek. Szykują się już na to duże zakłady pracy, które chcą szczepić pracowników w zorganizowanych przez siebie punktach. Tymczasem opozycja zastanawia się czy wzrost liczby szczepionych osób w Rzeszowie ma związek z odbywającymi się tam w maju wyborami prezydenckimi.
Szczepienia przeciwko COVID-19 w zakładach pracy, obok tworzenia masowych punktów szczepień, to przygotowania na zapowiadane zwiększone dostawy szczepionek. W poniedziałek do Polski dotarło 870 tysięcy dawek szczepionki firmy Pfizer. 11 kwietnia do Polski ma dotrzeć co najmniej 172 tys. dawek szczepionki firmy AstraZeneca. W następnych tygodniach kwietnia mają do nas dotrzeć kolejne dawki szczepionek Pfizera, AstryZeneki, Moderny, a także pierwsza dostawa szczepionki Johnson&Johnson. Łącznie potwierdzone minimalne dostawy to ponad 5,6 mln dawek, ale, jak wskazuje rząd, deklarowana wielkość dostaw jest na poziomie ok. 7 mln.
W związku z tym sieć dotychczasowych punktów szczepień przeciwko COVID-19 (w woj. lubelskim jest ich aktualnie 430) ma być poszerzona. Nowe punkty mają powstać m.in. w aptekach i zakładach pracy. W województwie lubelskim swoich pracowników chcą w ten sposób szczepić Grupa Azoty Puławy, spółka Lubelski Węgiel „Bogdanka” oraz PZL-Świdnik.
„Bogdanka” już poinformowała swoich pracowników (pracuje tam 5600 osób) o możliwości zorganizowania takiego punktu w zakładzie pracy. – Na początku tygodnia będziemy wiedzieć jakie jest zainteresowanie pracowników tymi szczepieniami. Od liczby chętnych zależy sposób organizacji szczepień i lokalizacji punktów, w których byłyby wykonywane – tłumaczy Dorota Choma, rzecznik „Bogdanki”.
Do utworzenia nowego punktu szczepień dla swoich pracowników przymierzają się też Zakłady Azotowe „Puławy”. Firma kontaktowała się już w tej sprawie z puławskim szpitalem.
– Jeśli pojawi się taka możliwość, na pewno będziemy chcieli z niej skorzystać. Jestem przekonana o tym, że z takiej formy, na miejscu, w swoim zakładzie pracy, chętnie skorzystają setki naszych pracowników – przyznaje Katarzyna Hałat, rzecznik spółki.
Tymczasem do 11 kwietnia lista masowych punktów szczepień, które organizują urzędy wojewódzkie we współpracy z samorządami, ma trafić do NFZ. Tygodniowo mają one szczepić przeciwko COVID-19 minimum 800 osób na 10 tys. mieszkańców. Pierwsi pacjenci będą z nich mogli skorzystać prawdopodobnie już 19 kwietnia.
Rzeszów szczepi na potęgę
Do tej pory w Lublinie pierwszą dawkę szczepionki przyjęło 34 proc. mieszkańców, ale to i tak niewiele w porównaniu do Rzeszowa, gdzie wykonano 119 tys. szczepień na 190 tys. mieszkańców. Jak wskazuje Rafał Mundry, analityk z Uniwersytetu Wrocławskiego, oznacza to, że 63 proc. populacji miasta została zaszczepiona co najmniej jedną dawką. Następne w kolejności są Katowice (39 proc.), Poznań (36 proc.) oraz właśnie Lublin (34 proc.). Zdaniem komentatorów politycznych, rekordowe tempo szczepień w Rzeszowie może mieć związek z wyborami prezydenckimi, które odbędą się tam w maju. Mogłoby to przekonać do głosowania na kandydatkę popieraną przez PiS.
Tym doniesieniom zaprzecza jednak Michał Dworczyk, szef kancelarii premiera i pełnomocnik rządu ds. szczepień przeciwko COVID-19. – Wszystkie regiony szczepią w podobnym tempie. Rozmieszczenie punktów na Podkarpaciu powoduje, że mieszkańcy części regionu i pobliskich powiatów korzystają ze szczepień w Rzeszowie – stwierdził. I zaznaczył: – Liczby pokazują zaszczepionych w punktach szczepień, a nie liczbę zaszczepionych mieszkańców Rzeszowa. Wpływ na to ma także fakt, że duże punkty szczepień raportują w Rzeszowie szczepienia wykonane w terenie.