Trzy miesiące aresztu – taki wyrok dostała wczoraj Teresa G. za uprowadzenie i przetrzymywanie w niewiadomym miejscu swojego 4-letniego wnuka. Trafi za kratki, kiedy znajdzie ją policja. Sąd wydał za 60-letnią babcią list gończy
– Pani G. jest mistrzynią w przeciąganiu tej sprawy – tłumaczy Zbigniew Maliszewski, sędzia Sądu Rejonowego w Radzyniu Podlaskiem. – Mieszkała w Lublinie, a tymczasowo zameldowała się w Wierzbówce pod Parczewem. Tylko po to, żeby sąd w Lublinie musiał przekazać sprawę do sądu w Parczewie. Samo zbieranie akt trwało cztery miesiące. Wczoraj do Sądu Okręgowego w Parczewie trafił kolejny wniosek napisany przez Teresą G. Tym razem domaga się przeniesienia sprawy do Sądu Rejonowego w Białej Podlaskiej, gdyż, jak twierdzi, tam jest zameldowana na stałe.
Sprawa sądowa przeciwko Teresie G. ciągnie się od stycznia 2005 roku. Dokumentacja w jej sprawie składa się z czterech opasłych tomów. Kobieta złożyła w tym czasie kilkanaście zażaleń. Kilka razy obiecywała, że powie, gdzie jest dziecko, po czym – jak mówi Teresa Hołubowicz, kierownik Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Parczewie – znikała bez wieści.
Sędzia Maliszewski podkreśla, że wszystko nie trwałoby tak długo, gdyby wszystkie służby odpowiedzialne za poszukiwanie kobiety i dziecka wykazały się kompetencją. – Otrzymałem informację, gdzie przebywa dziecko i przekazałem ją kuratorom – opowiada sędzia. – Kurator poszedł na miejsce z policją i pracownikami PCPR. Ale kiedy Teresa G. nie wpuściła ich do zamkniętego pomieszczenia, odstąpili od wykonania czynności.
Nie dziwi więc, że także wczorajsza rozprawa w Sądzie Rejonowym w Parczewie odbyła się bez oskarżonej. Nakaz o doprowadzeniu jej na salę rozpraw okazał się także bezskuteczny. Stawili się tylko świadkowie.
Poszukiwania Teresy G. rozpoczną się w ciągu najbliższych trzech dni. Sąd nie zgodził się jednak na zamieszczenie jej zdjęcia w prasie. Jeśli policja w końcu stanie na wysokości zadania i ją schwyta, kobieta trafi do więzienia w Lublinie. Być może wtedy odnajdzie się także drugi wnuk Teresy G., 9-letni Norbert, który zniknął z Domu Dziecka w Krasnymstawie półtora tygodnia temu. Tuż po tym, jak odwiedziła go babcia.