Połykanie bazi miało zabezpieczyć przed bólami i przeziębieniami. Kiedy bazie zbadali naukowcy, okazało się, że zawierają więcej rutyny od rutinoscorbinu.
Rozmowa z Magdaleną Połoncarz, kustoszem Muzeum Wsi Lubelskiej
• Z czego robi się na Lubelszczyźnie palmy, które poświęcimy w niedzielę?
- Podstawą są zawsze wierzbowe gałązki, do których dodawane są rosochate trawy wycinane nad stawem oraz farbowane suszki zbóż. Palmy oplata się wianuszkiem z bukszpanu.
• Dlaczego wierzbowe gałązki są najważniejsze?
- Wierzba jest drzewem miłującym życie. Nie potrzebuje dobrej gleby. Wszędzie się przyjmie. Wystarczy uciąć gałązkę i wsadzić do ziemi. Popada wiosenny deszcz i już rośnie. Zielone listki symbolizują siły witalne i zapowiedź kwitnienia. Stąd też Niedzielę Palmową nazwano często Kwietną Niedzielą.
• Dlaczego przywiązujemy tak dużą wagę do poświęcenia palm w kościele?
- Bo tak robili nasi rodzice i dziadkowie. Wierzyli, że dopiero palma poświęcona nabiera mocy i potrafi zdziałać cuda.
• Co potrafi palma przyniesiona z kościoła?
- Po poświęceniu palmę najczęściej zatykano za święty obraz po to, by chroniła domowników przed chorobami. Gdy na niebie rozpętała się burza, palmę stawiano w oknie, żeby zadziałała jak gromnica i odpędziła pioruny. Z tych samych powodów palmę zatykano w strzechę domu.
• Co jeszcze?
- Gospodarze stawiali je w czterech rogach pól, żeby przyniosły pomyślne zbiory. Gałązki palmowe wkładali też do gniazd, żeby kury lepiej się niosły. Oraz do uli na obfity miód. Pokruszone resztki palm mieszano z ziołami i taką mieszanką okadzano domostwa i stajnie.
• Nawet bazie były niezwykłe?
- Połykanie bazi miało zabezpieczyć przed bólami i przeziębieniami. Kiedy bazie zbadali naukowcy, okazało się, że zawierają więcej rutyny od rutinoscorbinu. Coś w tych palmach jest.
• Szkoda byłoby zmarnować takiej okazji i nie poświęcić?
- Nie ma świąt bez palmy.