Na najbliższej sesji radni kazimierskiej gminy rozpatrywać będą prośbę jednej ze znanych polsko-włoskich firm o zgodę na wybudowanie w Witoszynie sanatorium kardiologicznego.
Najpilniejsze jest utwardzenie drogi w kol. Węgierzec. Łączy Rzeczycę, Witoszyn, Skowieszynek i Wierzchoniów, tą trasą dojeżdża się do ujęcia wodociągowego. Trzykilometrowy odcinek jest utwardzony, pozostała część to istna droga przez mękę dla kierowców.
Mówi Stanisław Pałka:
– Najlepiej byłoby położyć tu asfalt. Jak ostrożnie wyliczyliśmy, kosztowałoby to ok. 1 mln zł.
– Na to gminy nie stać – replikuje burmistrz miasta i gminy Kazimierz, Andrzej Szczypa.
Radny Pałka nie należy do osób, którym w przypadku trudności opadają ręce. Zorientował się, że w okolicach Gołębia kolejarze wymieniają tłuczeń pod torami. Grubszy pozostawiają, natomiast drobniejszy można nieodpłatnie zabrać. Już rozmawiał z posiadającym samochód sąsiadem Piskorkiem na temat przywiezienia tłucznia. Ale Pałka wie, że to rozwiązanie na krótką metę. Dlatego dopinguje burmistrza Szczypę do starań o środki na budowę drogi z prawdziwego zdarzenia Bo inaczej do sanatorium, choćby najlepszego, nikt nie przyjedzie. A sam w gazetach i telewizji poszukuje wiadomości, czy unia nie sfinansowałaby takiej drogi.
Radny Pałka przekonuje też sąsiadów z Wierzchoniowa, by przystąpili do budowy 12-kilometrowego odcinka kanalizacji prowadzącej do niedalekiej oczyszczalni, dzięki czemu nie byłoby już wpuszczania ścieków do rzeki Bystrej, wpadającej do Wisły.
Po tym, co wyżej napisane, nie będzie kłopotu z odgadnięciem kogo spośród mieszkańców Wierzchoniowa najczęściej spotkać można na placu z łopatą i furmanką.