Walili po plecach, głowie, szyi. Do utraty przytomności – mówią dwaj kibicie GKS „Górnik Łęczna”. – Zamiast zająć się chuliganami, wyżywali się na innych. Dlatego pobici podczas meczu mężczyźni zapowiadają wytoczenie procesu bezwzględnym ochroniarzom.
– Gaz ma to do siebie, że się rozchodzi – mówi Andrzej Banaszkiewicz, odpowiedzialny za bezpieczeństwo na stadionie. – Nie wiem, jak oceniać to z perspektywy czasu. Stało się źle dla wszystkich.
Dwóch pobitych kibiców zamierza wytoczyć ochroniarzom sprawy karne. – Ochrona wpadła gasić flagę bez gaśnic! – oburza się 25-letni absolwent prawa Łukasz B., który działa w Stowarzyszeniu Kibiców „Sympatycy z Łęcznej”. – Bili na oślep, kogo popadło. Gdy dostałem gazem, padłem na kolana. Jeden z ochroniarzy bijąc mnie pałką w szyję, krzyknął „Masz skur...”.
Łukasz stracił przytomność, obudził się w karetce, do której zanieśli go koledzy. Z bolącym kręgosłupem trafił do lubelskiego szpitala. Do dziś bolą go oczy od gazu. – Gdy ludzie zaczęli uciekać przy wyjściu zrobił się zator. A oni walili po plecach – dodaje Michał P., 25 letni absolwent informatyki. – Wiele osób potem chodziło do karetki, aby przemyć oczy. Ja dostałem w głowę i szyję. Ochroniarze chcieli się po prostu wyżyć.
Kilka dni po meczu pobici kibice spotkali się z władzami klubu. Te obiecały przekazać im kasety z nagraniami z meczu. – Chcemy ustalić, kto nas bił i wytoczyć im proces. Nie będzie to łatwe, bo oni nawet nie mieli identyfikatorów – mówią mężczyźni. – Nie może być tak, że ci ludzie czują się bezkarni i ponad prawem, bijąc leżących. Kibicie nie powinni palić tej flagi, ale nic nie usprawiedliwia takiej brutalności ochrony .
– Mam żal do obu stron, a przede wszystkim do kibiców – mówi Wiesław Sikora, prezes GKS. – Ale poszkodowani mogą dochodzić swoich roszczeń.
Jan Jabłoński ze spółki „PAG” sp. z o.o. w Bogdance, która ochrania mecze i przeprowadziła interwencję, przyznaje, że miał sygnały o zbyt dużej ilości użytego gazu. – W sektorze kibiców były dzieci, którymi powinni opiekować się rodzie. I powinni rozejść się na wezwanie – twierdzi.
A mimo to podjęto decyzję o użyciu gazu. Czy słusznie? – Jeśli kibicie wystąpią przeciwko nam na drogę sądową, to jestem spokojny, bo nie przekroczyliśmy naszych uprawnień – twierdzi Jabłoński.
Policja przegląda monitoring z meczu. Szuka winnych zadymy i podpalenia flagi. Zamierza wystąpić przeciwko nim do sądu. Jedną z wnioskowanych kar będzie zakaz stadionowy.