Właściciel firmy przewozowej nieuczciwie zarabiał na dopłatach do ulgowych biletów – twierdzą urzędnicy marszałka. Dowody zbiera Centralne Biuro Antykorupcyjne. Takich przewoźników może być więcej.
Na trop oszustwa wpadł Urząd Marszałkowski w Lublinie, który firmom przewozowym przekazuje pieniądze podatników z budżetu państwa na opłacenie ulgowych biletów. W latach 2007–2008 było to po ok. 40 mln zł rocznie. W ub. roku pieniądze trafiły do blisko 60 przewoźników. Potentaci mogli dostawać co miesiąc nawet 250–300 tys. zł dopłat.
– Nabraliśmy podejrzeń co do działalności jednej z firm i poprosiliśmy Zarząd Województwa o kontrolę – mówi Michał Tyburek, zastępca dyrektora Departamentu Mienia, Infrastruktury i Inwestycji w Urzędzie Marszałkowskim.
Okazało się, że jeden z busiarzy za wożenie dzieci dostawał pieniądze od gmin. Mimo to przychodził z wnioskami o dopłatę także do Urzędu Marszałkowskiego. Według nieoficjalnych informacji, nieuczciwego procederu miała dopuścić się firma obsługująca trasy w okolicach Lubartowa i Puław. Jej właściciel był wczoraj nieuchwytny. Według urzędników, tłumaczy się pomyłką pracowników.
Kontrola urzędu zaczęła się jeszcze w ub. roku i formalnie trwa.
– To wyjątkowo mozolna praca. Trzeba przejrzeć wszystkie bilety, jednorazowe i miesięczne i porównać je z umowami zawartymi z urzędem – tłumaczy nam urzędnik zajmujący się tą sprawą. Kontrola objęła ubiegły rok. – Takich nieuczciwych przewoźników może być więcej. Mogą wyłudzać potężne kwoty. Jednak sprawdzenie całej działalności i to każdego z nich jest praktycznie niemożliwe – stwierdza nasz rozmówca.
Firma, która jest podejrzewana o nieuczciwe zdobywanie dopłat, nadal je otrzymuje. – Mają podpisaną umowę, więc my przekazujemy im pieniądze. Nie wolno nam odmówić. Takie jest prawo – stwierdza Tyburek. Dodaje jednak, że od momentu nasilenia kontroli do urzędu trafia mniej wniosków o dopłaty do biletów ulgowych.