Szpitalowi udało się znaleźć pediatrę i oddział dziecięcy będzie jednak działał, również w wakacje. Ale nie tylko tutaj specjalistów z dziedziny pediatrii brakuje.
– To lekarz, który pochodzi z tego terenu i ma do nas sentyment, więc chce i może nam pomóc.
Pediatrów jednak brakuje. I nie tylko tutaj. – Jak już mówiłem, dzisiaj to problem Bychawy, jutro Warszawy – komentuje dyr. Wojtaś. – Ktoś popełnił kiedyś błąd, pozwalając, aby wszyscy lekarze robili specjalizację z medycyny rodzinnej i teraz w szpitalach nie ma kto leczyć.
Nie tylko z jego opinii wynika, że brak pediatrów to problem na dużą skalę. – Powodów jest kilka – mówi prof. Leszek Szewczyk, wojewódzki konsultant w dziedzinie pediatrii.
– Stworzyła się luka pokoleniowa. "Starzy” pediatrzy są w wieku około-emerytalnym, a młodych brakuje. W pewnym momencie w placówkach podstawowej opieki zdrowotnej było miejsce tylko dla lekarzy ze specjalizacją z medycyny rodzinnej. Nie było miejsc dla pediatrów. Brakowało więc dla nich perspektyw zawodowych, a sama specjalizacja jest trudna, zwłaszcza jeśli chodzi o diagnostykę i leczenie małych dzieci.
– Od paru lat Ministerstwo Zdrowia uznaje pediatrię za specjalizację deficytową. Wzrosła więc liczba rezydentur i miejsc dla lekarzy pediatrów. Jest więc szansa, że za kilka lat ten dołek się wyrówna. Obietnice obecnego ministra zdrowia są również takie, aby przywrócić lekarzy pediatrów do pracy w placówkach podstawowej opieki zdrowotnej – tłumaczy prof. Szewczyk.
– Specjalizacja trwa pięć lat. Trochę pediatrów już się wyszkoliło, ale nie tylu, żeby z miejsca zaspokoić potrzeby wszystkich placówek.