Prionami BSE była zakażona tylko jedna krowa - uspokajają tomaszowskie służby weterynaryjne. To czwarty w tym roku przypadek tej choroby na terenie kraju.
Po tym, jak w lutym u krowy padłej pod Tomaszowem Lubelskim stwierdzono BSE, przebadano wszystkie zwierzęta, które miały z nią kontakt. Już wiadomo, że były zdrowe. Pewne jest również, że żaden człowiek nie zjadł mięsa chorego zwierzęcia.
- Było ognisko tej choroby - przyznaje Janina Wojtas, powiatowy inspektor weterynarii w Tomaszowie Lubelskim i zapewnia, że zostało zlikwidowane zgodnie z procedurami. Co to oznacza? Ustalono, że z chorą krową miały kontakt zwierzęta z trzech pobliskich gospodarstw. Dlatego wstrzymano w nich obrót paszami, a 9 sztuk bydła, w tym cielaki padłej krowy, zabito. Trzeba było przeprowadzić kolejne badania. Znamy ich wyniki. Te zwierzęta były zdrowe.
Co było źródłem zakażenia padłej krowy prionami BSE? - W tym konkretnym przypadku przyczyny nie ustalono. Naukowcy twierdzą, że BSE można się zarazić poprzez pasze zawierające mączkę mięsno-kostną - odpowiada Waldemar Michałojć, specjalista chorób zakaźnych zwierząt z Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii w Lublinie. Nie potrafi wyjaśnić, dlaczego jedno zwierzę po jej zjedzeniu zachoruje, a inne nie. Przypomina, że od dziewięciu lat obowiązuje zakaz stosowaniu takich mączek w paszach dla bydła.
Pewne jest natomiast, że żaden człowiek nie zjadł mięsa chorej krowy. Czy jednak ktoś mógł się zarazić mlekiem? Michałojć nie chce dać jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. - Na dzisiejszy stan wiedzy jest to niemożliwe do stwierdzenia - tłumaczy.
Tymczasem statystyki pokazują, że w Polsce rośnie liczba przypadków BSE, choć nadal nie ma ich wielu. - W tym roku stwierdzono cztery. W ubiegłym roku było ich 20, a w 2004 tylko 11 - informuje Janusz Związek z Głównego Inspektoratu Weterynarii w Warszawie. W tym roku BSE, poza przypadkiem tomaszowskim, stwierdzano jeszcze w powiecie kaliskim, w województwie podlaskim i świętokrzyskim.