Dziś w Dorohusku do pracy stawiło się 12 celników, w Koroszczynie 10,
a w Hrebennem 9.
Kolejki samochodów zaczęły nieznacznie topnieć. Dzisiaj przed dorohuskimi szlabanami w 30-kilometrowej kolejce czekało jeszcze 1,1 tys. ciężarówek, w Koroszczynie w podobnym ogonku 1,2 tys., a w Hrebennem zaledwie 200.
W dobre intencje rządu uwierzyli także przewoźnicy. Po raz kolejny odwołali blokadę Warszawy i wszystkich wschodnich przejść granicznych.
W poniedziałek wiceminister Jacek Dominik, szef Służby Celnej w Ministerstwie Finansów, namówił chełmskich i dorohuskich celników, aby wrócili do pracy. Celnicy uwierzyli w obietnice premiera Donalda Tuska. Mają zapewnione 500-złotowe podwyżki oraz ustawowe zmiany zrównujące ich w prawach z innymi służbami mundurowymi.
- Myślę, że ogłaszając powrót do pracy wysłaliśmy naszym kolegom z innych placówek celnych ważny sygnał - powiedział jeden z uczestników spotkania. - Wierzyliśmy, że zareagują.
Jednak wielu funkcjonariuszy nie stawiło się do pracy i wciąż przebywają na zwolnieniach lekarskich. - Jeśli tylko możecie, to wracajcie na przejścia - apelował do nich Dominik. - Obiecuję, że nikt nie będzie tej sytuacji roztrząsał.
Sytuacja koczujących w kolejkach kierowców wciąż jest dramatyczna. Strażacy co najmniej dwa razy dziennie dostarczają im wodę. Od dziś dowożą im też ciepłe posiłki i gorące napoje.