Lekarze z Opola Lubelskiego pracują za dużo. Kontrolę w szpitalu przeprowadziła inspekcja pracy i skierowała wniosek do sądu o ukaranie pracodawcy grzywną.
Jeden z lekarzy przyznaje się nam anonimowo, że tygodniowo pracuje nieraz 200 godzin. - Czy kogoś to obchodzi? - pyta rozgoryczony. - Najlepiej powiedzieć, że lekarzom jest dobrze i rzucić hasło "pokaż lekarzu, co masz w garażu”.
Inspektorzy kontrolą objęli jeden lipiec. Wkroczyli do szpitala po interwencji Krzysztofa Bukiela, przewodniczącego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. A tego z kolei zawiadomiły szpitalne związki zawodowe opolskiego szpitala. - Wyrwano do kontroli jeden miesiąc, w środku sezonu urlopowego, kiedy trudno jest ustalić grafik, przestrzegając norm czasu pracy - nie zgada się z zarzutami inspekcji Karol Stpiczyński, dyrektor szpitala w Opolu Lubelskim.
Lekarze z tego szpitala o pracy ponad siły mówią już od lutego. O czas wolny za pracę ponad unijną normę (48 godzin tygodniowo), jak i o pełne wynagrodzenie za dyżury walczą w Sądzie Pracy w Puławach. Razem z medykami z Puław i Ryk złożyli tam w sumie ponad 100 pozwów. Żaden proces jeszcze się nie zakończył.
Do takiej walki skłoniła ich precedensowa i głośna na całą Polskę sprawę Czesława Misia, pediatry z Nowego Sącza. Miś domagał się w sądzie płatnego urlopu za dyżury. Sąd w Krakowie, stosując się do unijnej dyrektywy zabraniającej pracy ponad 48 godzin tygodniowo, wydał orzeczenie po myśli lekarza.