Gmina jest gotowa na wiosenne przeloty wędrownych ptaków. Grupa szybkiego reagowania już działa.
Na zalewie i zamarzniętych stawach jest jeszcze pusto, ale w środę widać już było kilka lecących kaczek. Każdej wiosny, podczas wiosennych przelotów, można tu spotkać ogromne, liczące kilkaset ptaków, stado wszelkich możliwych wodnych gatunków. A i latem ich tu nie brakuje. Do tego w gminie są dwie fermy drobiarskie. Nic więc dziwnego, że potrzebna jest specjalna grupa ludzi, którzy zajmą się ewentualnymi przypadkami zachorowań i będą to robić fachowo.
Ta grupa to strażacy oraz pracownicy chodelskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. Zgodnie z zaleceniami służb sanitarnych, znalezione pojedyncze martwe ptaki palą. Najlepiej w piecu, ale gdy nie ma takiego w pobliżu, ptasie zwłoki polewają benzyną i podpalają. Do badań wysyłać je będą dopiero wówczas, gdy członkowie grupy szybkiego reagowania znajdą kilka ptaków w jednym miejscu lub będą to ptaki wodne.
Sygnały o martwych ptakach są zgłaszane przeważnie do gminy, która natychmiast wysyła specjalistów. Na razie jedyny efekt działania dziesiecioosobowej grupy w gminie Chodel to spalone trzy martwe kawki.
Gmina posiada już maty, środki dezynfekujące oraz specjalne kombinezony, gdyby stało się najgorsze, czyli u ptaka na teranie gminy stwierdzono wirusa ptasiej grypy. Bo wtedy cały teren w promieniu trzech kilometrów staje się strefą zamkniętą, z którego nic nie ma prawa wyjechać bez dezynfekcji i w którym wybija się i pali wszystkie ptaki domowe.
– Trzeba pierwsze ognisko zdusić w zarodku, aby się nie rozprzestrzeniło dalej – wyjaśnia tak drastyczne postępowanie Janusz Związek, zastępca głównego lekarza weterynarii.
Na 22 marca zaplanowano w Chodlu sesję Rady Gminy. Tam o aktualnej sytuacji ptasiej grypy u nas w kraju dowiedzą się radni i sołtysi. Opowie o niej powiatowy lekarz weterynarii w Opolu Lubelskim. •