Obywatele Ukrainy mają sposób na tańszy zakup auta z Zachodu, a Polacy na dodatkowy zarobek.
Poza tym samochodami z polskimi tablicami łatwiej jest się poruszać w UE niż z ukraińskimi. Nasi sąsiedzi są mniej narażeni na kontrole. Polacy za pomoc w zarejestrowaniu auta dostają pieniądze. W ten sposób niektórzy mają nawet po 10 pojazdów.
- Jeszcze rok temu mieliśmy od sześciu do ośmiu takich rejestracji tygodniowo - mówi "Gazecie Wyborczej Lublin" Grzegorz Sołdaczyk, naczelnik wydziału komunikacji w Starostwie Powiatowym w Hrubieszowie.
- Słyszało się i o takich, którzy mają po 10 samochodów. Ale to wszystko jest legalne. Nikogo nie możemy dyskryminować - tłumaczy dziennikarzom Jan Bednarczyk ze starostwa w podkarpackim Lubaczowie. - Tak dzieje się na całej wschodniej granicy.
Urzędnicy szukają sposobu by ograniczyć "sojusz polsko-ukraiński". Przy rejestracji wymagają, by obcokrajowiec miał albo wizę, albo kartę pobytu. - Dzięki temu mamy najwyżej dwa takie auta tygodniowo - dodaje Grzegorz Sołdaczyk.