Jestem szczęśliwa, bo rodzina wreszcie będzie razem - matka chorego na mukowiscydozę Jasia nie kryła łez wzruszenia.
- Sąd uchyla swoje wcześniejsze postanowienie o tymczasowym umieszczeniu Jasia w rodzinie zastępczej - mówiła wczoraj Elżbieta Molin, sędzia V Wydziału Rodzinnego i Nieletnich Sądu Rejonowego w Lublinie. - Matka ma pełnię władzy rodzicielskiej. Dlatego dziecko może wrócić do niej. Sąd sugeruje tylko, by stało się to po uzgodnieniu z lekarzami.
- Muszę teraz wszystko jak najlepiej przygotować na powrót syna - cieszyła się tuż po usłyszeniu decyzji sądu Madzina Iwanow. Jest w stałym kontakcie z lekarzem Jasia, z którym uzgodni datę i formę transportu. W tej chwili chłopczyk przebywa w szpitalu w Gdańsku. Najpewniej zostanie przewieziony do Lublina karetką.
Fundacja Ryszarda Krauzego obiecała przez 10 lat łożyć na jego leczenie.
Kobieta zapewnia, że poradzi sobie z chorym dzieckiem. - Jeśli się chce, to wszystko się uda. Zostanę przeszkolona przez lekarzy pod kątem choroby syna. Złożyłam też wniosek o mieszkanie socjalne, bo Jasio musi mieć osobny pokój - mówi Białorusinka. I dodaje: Wiem, że będzie ciężko, ale początki zawsze są trudne.
Madzina od ponad 12 lat nielegalnie przebywa w Polsce. Chce tutaj zostać nie tylko ze względu na Jasia. Trójka jej pozostałych dzieci uczy się w lubelskich szkołach i zna jedynie język polski. Stosowne dokumenty złożyła już w Urzędzie Wojewódzkim. Decyzja sądu o przywróceniu prawa do opieki może jej w tym pomóc, bo Jaś jest już polskim obywatelem. Wysłała też prośbę do prezydenta RP o przyznanie jej i dzieciom polskiego obywatelstwa.