Półroczny Kuba już wkrótce może opuścić Dom Dziecka w Kijanach. Małżeństwo spod Krakowa podjęło już wstępną decyzję o stworzeniu mu rodziny.
Kubuś urodził się w sierpniu w szpitalu przy ul. Lubartowskiej w Lublinie. Młoda matka dwa dni po porodzie zrzekła się praw do syna. Na domiar złego okazało się, że dziecko cierpi na bardzo poważną chorobę: cytomegalię. Do zakażenia wirusem doszło w łonie matki. Kubuś ma uszkodzoną wątrobę, powiększoną śledzionę, niedokrwistość, niedosłuch oraz cierpi na zaburzenie ośrodkowej koordynacji nerwowej, co oznacza, że najprawdopodobniej jest opóźniony w rozwoju.
Najpierw malec przebywał w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Lublinie, gdzie zdiagnozowano jego schorzenie. Stamtąd trafił do szpitala w Poniatowej (pododdział szpitala w Opolu Lubelskim), gdyż nie było gdzie go umieścić. Na początku stycznia sąd umieścił go w Domu Dziecka w Kijanach.
- Kubuś ma tyle chorób, że mógłby nimi obdzielić kilka osób. Takie dziecko nie powinno znaleźć się w domu dziecka, ale w kochającej rodzinie - uważa dyr. Korzeniewska. Jeśli rodzina nie znalazłaby się do sierpnia, to mały trafiłby do Domu Opieki Społecznej, co byłoby dla niego najgorszym rozwiązaniem.
Teraz stan chłopczyka jest stabilny, chociaż kilka tygodniu temu nie było z nim dobrze. Najpierw trafił z infekcją do szpitala w Lublinie, potem z kolejną do Lubartowa.
- Najważniejsze, że Kubuś cały czas się rozwija, robi postępy, mimo opóźnienia w rozwoju. Liczymy na to, że te uszkodzenia układu nerwowego nie są aż tak poważne, jak zakładano - mówi z nadzieją dyr. Korzeniewska.