16-letni Kamil z podlubelskiej miejscowości chce być oficjalnym opiekunem bocianów. Stara się o zgodę urzędników, bo żeby zajmować się poszkodowanymi ptakami. Na razie zajmuje się Kajtkiem II.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Kajtek Drugi jest trzecim bocianem, którym opiekuje się 16-letni Kamil Piwowarczyk nazywany „Bocianem” z Kozubszczyzny w podlubelskiej gminie Konopnica. Poprzedni podopieczni po tym jak odzyskali zdrowie i siły odlecieli. Z Kajtkiem II jest inaczej. Nigdzie nie pofrunie. Ma uszkodzone skrzydło.
– Zadzwoniła do nas pani spod Ryk. To było na początku sierpnia. Powiedziała, że ma boćka, który wymaga pomocy i nikt się nim nie chce zaopiekować – opowiada nam Kamil. – Razem z tatą pojechaliśmy do niego. Bocian miał uszkodzone skrzydło. Nie wiadomo jak doszło do tego otwartego złamania, prawdopodobnie bocian zahaczył o druty. Lekarz weterynarii zdecydował, że amputuje mu nie całe, lecz część skrzydła.
Ponieważ bocian biały jest pod ochroną, aby go przetrzymywać należy wystąpić z wnioskiem do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Tato Kamila, bo chłopiec nie jest pełnoletni takie pismo już złożył.
– Wpłynął do nas wniosek na bezterminowe przetrzymywanie bociana – potwierdza Paweł Duklewski, rzecznik RDOŚ w Lublinie. – Wniosek jest rozpatrywany. Prawdopodobnie nasza odpowiedź będzie pozytywna. Ośrodki rehabilitacji zwierząt mają problem, bo poszkodowanych bocianów jest sporo. Z naszego punktu widzenia postawa Kamila jest godna pochwały. Niewiele jest osób, które mają wiedzę i chcą się takimi ptakami zaopiekować. Częściej otrzymujemy telefony z informacją, żeby rannego bociana z jakiegoś miejsca zabrać.
O podobną zgodę ma też wystąpić Ośrodek Pomocy Społecznej w Szczebrzeszynie, który prowadzi Dom Seniora w Klemensowie. – W sierpniu jedna z opiekunek z tego domu zauważyła, że przy bramie jest bociek – opowiada Grażyna Szymczak, kierownik placówki. – Dzwoniła do ogrodu zoologicznego, ale nie chcieli przyjąć ptaka i tak u nas został. Nie był wtedy w najlepszym stanie. Teraz jest dużo lepiej. Czekaliśmy czy razem ze stadem odleci, ale nic takiego się nie stało. Nie fruwa.
Tymczasem Kamil Piwowarczyk już myśli jak mógłby pomagać kolejnym ptakom, które nie odleciały do Afryki. – Chciałbym otworzyć ośrodek rehabilitacyjny – przyznaje 16-latek.
Jeden z takich ośrodków rehabilitacyjnych dla bocianów jest w podlubelskim Leonowie w gminie Niemce. Dzikie ptaki, które tutaj trafiają są wcześniej leczone przez lekarzy weterynarii Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie.
– Mamy tylko te bociany, które rokują powrót do naturalnych warunków – mówi Mariusz Siejko, który prowadzi ten ośrodek. – Wszystkie ptaki, które do nas trafiają były wcześniej leczone przy ul. Głębokiej. Są w pełni zdrowe. Fruwają.
W tym roku do podlubelskiego ośrodka trafiło 12 ptaków. – Osiem odfrunęło. Zostały cztery – dodaje Siejko.