Sławomir S., ochroniarz podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku po pijanemu, został w piątek zwolniony do domu. Prokuratura kazała mu wpłacić 5 tys. zł poręczenia majątkowego.
Sławomir S. odniósł lekkie obrażenia. Karetka zabrała go do szpitala. Po zbadaniu alkomatem okazało się, że miał 1,7 promila alkoholu w organizmie.
W piątek, na przesłuchaniu ochroniarz usłyszał zarzut spowodowania śmiertelnego wypadku po alkoholu i jazdy po pijanemu. - Przyznał się do prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu, nie pamiętał jak doszło do wypadku – mówi Sylwester Woźniak, prokurator rejonowy w Świdniku.
Prokuratura nie zdecydowała się na wystąpienie do sądu z wnioskiem o aresztowanie mężczyzny. - Przyznał się, nie ma obawy matactwa – uzasadnia prokurator Woźniak. – Nie było konieczności, żeby stosować wobec niego środka o charakterze izolacyjnym.
Ochroniarz potwierdził podaną wcześniej przez nas informację, że miał przy sobie broń ostrą. Pojechał z nią do szpitala karetką pogotowia, bo policjanci nie zabezpieczyli jej na miejscu wypadku. Prokuratura zapowiada, że będzie wyjaśniać dlaczego do tego doszło. Dopiero w szpitalu broń przejęli pracownicy firmy ochroniarskiej, w której pracuje mężczyzna.