Wójt Stężycy naruszył prawo godząc się żeby prywatna firma zwoziła bezpłatnie część śmieci na wysypisko. Gmina mogła stracić na tym prawie 500 tys. zł. Jednak prokuratura nie chce dla niego kary.
Od stycznia 2010 roku do kwietnia 2011 roku z tego powodu do kasy gminy trafiło prawie 500 tys. zł mniej. Na trop sprawy wpadła Regionalna Izba Obrachunkowa, która badała jak gmina wydawała pieniądze. RIO podejrzewała, że doszło do przestępstwa i w październiku zawiadomiła o tym prokuraturę w Rykach.
Wójt Chlaściak przekonywał: gmina nie straciła, a zyskali mieszkańcy, bo dzięki zwolnieniu utrzymano niskie koszty wywozu śmieci. W dodatku na wysypisku zamontowano nowoczesny monitoring i wagę. Podkreślał, że radni wiedzieli o rozmowach z firmą Almax.
Jednak śledczy umorzyli śledztwo. – Urzędnicy i radni naruszyli przepisy ustawy o gospodarce komunalnej, ale nie kodeksu karnego. Sprawca przestępstwa musi chcieć zrobić źle, działać celowo na szkodę prywatną lub społeczną – tłumaczy Hanna Dobek, szefowa prokuratury rejonowej w Rykach. Prokuratorzy ocenili, że gmina utraciła część dochodów, ale wójt chciał zapewnić mieszkańcom jak najniższe opłaty za wywóz śmieci.
- Mieliśmy uzasadnione podejrzenie, że doszło do przestępstwa – stwierdza Jacek Grządka, prezes lubelskiej RIO. Dodaje: - Prokurator uznał, że się myliliśmy. Nie możemy tego kwestionować.
- Od początku wiedzieliśmy, że nie było przestępstwa. Zdziwiliśmy się jak sprawa trafiła do prokuratury. To, co zrobiliśmy, robiliśmy dla dobra ogółu mieszkańców – mówi Andrzej Wąsik, sekretarz gminy.